Po lekturze wyników kwerendy Tomasza Krzyżaka i Piotra Litki, opublikowanej w „Rzeczpospolitej”, mam coraz silniejsze przekonanie, że Kościół, mimo wielu form wspierania ofiar nadużyć seksualnych, musi jeszcze bardziej zaostrzyć kierunek działań, wprowadzając politykę zero tolerancji dla tego typu sytuacji. Szczególnie kiedy ofiarą jest dziecko, nie może być żadnego „ale”.
Kościół jako instytucja przez lata zawodził ofiary i chronił przestępców. Grzech zaniechania, o którym mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, czyli brak przeprowadzenia lustracji w polskim Kościele, to jedno z wielu źródeł nadużyć seksualnych duchownych. To, co wiemy, stanowi zaledwie czubek góry lodowej.
Czytaj więcej
Raport „Rzeczpospolitej” to raport otwarcia, punkt wyjścia do rzetelnych badań. Ale nie mogą się one ograniczyć jedynie do badania akt.
W tych dniach po raz kolejny przypomniałem sobie historię amerykańskiego dziennikarskiego zespołu śledczego „Spotlight” z dziennika „The Boston Globe”. W styczniu 2002 r. opublikowali artykuł demaskujący systemowe tuszowanie nadużyć seksualnych przez osoby duchowne w diecezji bostońskiej. Filmowa historia została zekranizowana w 2015 r. i trzy sceny z tego filmu szczególnie utkwiły mi w pamięci. Pierwsza, kiedy członkowie redakcji „Spotlight” odkrywają, że liczba potencjalnych sprawców może sięgać blisko 90 osób. Druga, kiedy jasnym staje się, że w mieście panowała zmowa milczenia: wszyscy ważni ludzie wiedzieli o systemowym tuszowaniu – na czele z kard. Bernardem Lawem, który po ujawnieniu sprawy zrezygnował z kierowania diecezją w Bostonie, a w 2004 r., decyzją papieża Jana Pawła II, został archiprezbiterem bazyliki Matki Bożej Większej w Rzymie (to ciekawe w kontekście roli, jaką Jan Paweł II odegrał w temacie wyjaśniania nadużyć seksualnych w Kościele).
I wreszcie trzecia scena z filmu, kiedy jeden z redaktorów – Michael Rezendes – na propozycję, że z publikacją artykułu powinni się wstrzymać, odpowiada: „Wiedzieli i pozwalali na to! Chodzi o dzieci. To mogłeś być ty albo ja, albo którekolwiek z nas. Musimy załatwić tych drani. Musimy pokazać ludziom, że to nikomu nie ujdzie na sucho. Ani księdzu, ani kardynałowi, ani papieżowi”.