Zgłoszony przez posłów PiS projekt nowelizacji ustawy o IPN zakłada najgłębsze zmiany w dotychczasowej historii tej instytucji. Powstać mają dwa całkowicie nowe piony organizacyjne: Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej oraz Poszukiwań i Identyfikacji. Ten pierwszy ma zastąpić likwidowaną Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, drugi natomiast – rozwinąć działalność prowadzoną już w IPN przez Samodzielny Wydział Poszukiwań prof. Krzysztofa Szwagrzyka. Za sprawą tych zmian, którym towarzyszy rozszerzenie zakresu działalności naukowej i edukacyjnej Instytutu na całość dziejów Polski porozbiorowej, IPN stanie się olbrzymim urzędem odpowiedzialnym za większość aspektów polityki historycznej państwa polskiego.
Bez konkursu
Skuteczne przeprowadzenie olbrzymiej reorganizacji, a następnie kierowanie instytucją o tak zróżnicowanych zadaniach (nadal także śledczych i lustracyjnych), wymagać będzie od przyszłego prezesa IPN niebagatelnych talentów organizacyjnych oraz szerokiej wizji działania całej instytucji. Dlatego za zaskakujący należy uznać fakt, że przedstawiony projekt nowelizacji przewiduje likwidację publicznego konkursu na to stanowisko. Trudno sobie wyobrazić lepsze forum dla prezentacji pomysłów na IPN-bis niż przesłuchanie kandydatów na to stanowisko przez Kolegium IPN, które ma zastąpić dotychczasową Radę.
Rzeczywisty powód, dla którego politycy PiS zamierzają zlikwidować Radę, w której mam zaszczyt zasiadać, pozostawiam domyślności czytelników, ograniczając się do stwierdzenia, że autorzy uzasadnienia projektu nowelizacji mogli się nieco bardziej w tej sprawie wysilić. Oficjalny powód ogranicza się bowiem do zaledwie jednego zdania brzmiącego następująco: „Zadania Rady powodowały silne powiązanie Prezesa Instytutu i jego działań z Radą Instytutu".
Pamiętam doskonale, jak w 2010 r. koalicja PO–PSL dokonała nowelizacji ustawy o IPN i skróciła kadencję poprzedniego Kolegium, by zastąpić go w rok później Radą. Dlatego nie zamierzam rozdzierać szat nad likwidacją rady, choć trudno też nie zauważyć, że włączenie do jej wyboru akademickiego środowiska historycznego było wyjątkiem od dominującej w Polsce zasady totalnego upartyjnienia wszystkich instytucji publicznych.
Symbolem tego upartyjnienia stanie się teraz prezes IPN, nie tylko wybierany bez konkursu, ale i pozbawiony jakiegokolwiek wpływu na tak istotną część instytutu, jaką jest Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Jak ważna jest to część, pokazały dobitnie wydarzenia związane z archiwami Kiszczaka i Jaruzelskiego. Proponowana nowelizacja nie zakłada bowiem wprowadzenia żadnych realnych zmian w funkcjonowaniu pionu śledczego, podlegającego wyłącznie prokuratorowi generalnemu.