Jak wiadomo, ludzi wyróżnia spośród innych żywych istot to, że mają rozwinięty język składający się ze słów i zdań. To gigantyczne osiągnięcie ma jednak – w powszechnym użyciu – dwie słabości.
Pierwsza to brak jasności, jakie jest znaczenie wielu ważnych słów, takich jak np. państwo, demokracja, socjalizm. Wiele dyskusji – i to toczonych w uczonych gremiach – jest ciągiem nieporozumień, gdyż ich uczestnicy mają na myśli różne znaczenia tego samego słowa. Podstawowe pytanie, jakie należy zadawać w reakcji na taką niejasność, brzmi: „O co chodzi?”. Dopiero po ustaleniu precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie powstaje szansa na sensowną dyskusję – w miejsce wymiany dźwięków czy wyrazów. Uważam, że w szkołach należy upowszechniać logikę formalną – dyscyplinę, która zajmuje się precyzją pojęć oraz poprawnością wnioskowania. Jedną z kilku najważniejszych książek, jakie w młodości przeczytałem – poza jakimkolwiek obowiązkowym programem – była „Logika pragmatyczna” autorstwa wybitnego polskiego logika Kazimierza Ajdukiewicza.
Negatywny ładunek emocjonalny zawiera słowo „kapitalizm”
Drugi problem dotyczący powszechnego stosowania języka polega na tym, że wiele słów i językowych zwrotów zawiera emocjonalne ładunki, które wpływają poza świadomością odbiorców na ich postawy i wskutek tego nierzadko na ich działania.
W dalszym ciągu niniejszego tekstu skupię się na tym zjawisku, pomijając literaturę piękną, religię, polityczną i komercyjną propagandę itp. Skoncentruję się natomiast na emocjonalnym, ale nieintencjonalnym oddziaływaniu słów i językowych zwrotów, używanych w masowej, codziennej komunikacji między ludźmi, zarówno za pośrednictwem mediów, jak i bezpośrednio. Mam bowiem wrażenie, że jest to potężne, a zbyt słabo dostrzegane zjawisko.