Po pierwsze, jest to problem „za krótkiej kołderki” w stosunku do rosnących oczekiwań i obietnic, a więc braku finansowania. Po drugie, sposób zarządzania projektem oraz brak informacji w debacie publicznej pomieszany czasem wprost z dezinformacją. A w końcu – po trzecie – deficyt demokratyczny, bo inicjatorzy jakby zapomnieli, że wydając ogromne środki publiczne, powinni dopuścić udział strony społecznej do określania kierunków rozwoju. Bez skutecznych rozwiązań inicjatywa będzie musiała zredukować swoje ambicje do przyjemnych, aczkolwiek elitarnych kolacji.
W dniach 20–21 czerwca w Rydze odbywa się szczyt polityczny i forum biznesu Trójmorza. Miesiąc wcześniej 20–21 maja łotewska prezydencja otworzyła także nowy format inicjatywy – forum społeczeństwa obywatelskiego, którego pomysł wypłynął z raportu „Visegrad Insight” opracowanego przy współpracy kilkudziesięciu ekspertów zajmujących się dobrymi standardami zarządzania i rządzenia w Europie Środkowej. Oprócz tego w Lublinie odbyło się tradycyjne forum samorządowe, a szereg think tanków w Stanach Zjednoczonych i Europie grzało internetowe łącza, ścigając się w próbach zdefiniowania dalszych kierunków inicjatywy.
Są pieniądze i fantazja
Trójmorzem żywo interesują się też dyplomaci pozostałych państw Unii Europejskiej, a także Wielkiej Brytanii, Japonii, Stanów Zjednoczonych oraz Ukrainy. Prezydent Joe Biden pojawił się na zeszłorocznym szczycie w Sofii z przekazem popierającym Trójmorze w planach inwestycyjnych (poprzednia administracja zadeklarowała wyasygnowanie od 300 mln dol. do 1 mld dol.), a jednocześnie niedługo potem jego administracja uwolniła środki na wsparcie społeczeństwa obywatelskiego w regionie w wysokości kilkudziesięciu milionów.
Ta dynamika niewątpliwie pokazuje rosnące zainteresowanie regionem szczególnie w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę i napięciami wzdłuż wschodnich granic UE. Pojawiają się wręcz głosy, że obok doraźnej pomocy świadczonej Ukrainie przez społeczeństwa i rządy z państw Trójmorza należy wykorzystać ten format również potem, do powojennej odbudowy.
Ostatnio o udziale Ukrainy w inicjatywie wspominał prezydent Andrzej Duda, zapowiadając ją w Kijowie, ale na razie obywa się bez konkretów. Obecna formuła zakłada bowiem współpracę dwunastu państw Unii Europejskiej w celu skoordynowania inwestycji na osi północ–południe w obszarach energetyki, transportu i cyfrowym, oraz przyciągnięcia dodatkowych funduszy na ten cel. Na Fundusz Inwestycyjny Trójmorza o wartości blisko 1 mld euro złożyło się do tej pory tylko dziewięć państw (bez Austrii, Czech i Słowacji). Można więc powiedzieć, że jest fantazja i są pieniądze, ale ciągle czegoś brakuje, by mówić o sukcesie tego formatu. Skala finansowa zresztą nie poraża – fundusze Unii Europejskiej na te same cele alokowane do państw regionu przewyższają ponadstukrotnie to, co zebrał fundusz. Jednak zasada działania funduszu jest inna niż pieniędzy unijnych – zakłada zwroty z inwestycji w ramach partnerstw publiczno-prywatnych i tworzy zachętę do koordynacji w najbardziej rozdrobnionym makroregionie Unii.