Dawno temu, niesłusznie zapomniany PRL-owski aforysta Jacek Wejroch, napisał: „Dochód narodowy nie rozmnaża się przez podział”. Ta zaskakująca dla komunistów myśl znowu brzmi jak aktualna krytyka polityczna, bo nie tylko rządy zajmują się bardziej dzieleniem, niż rozmnażaniem, ale jeszcze rozmaite partie co i rusz usiłują sfalsyfikować tę tezę i rozmnożyć się nie tyle przez podział, co nawet przez rozczłonkowanie. Szczególnie zabawne jest to chwilowo po lewej stronie, ale prawica też ma w tej dziedzinie wybitne i nieodległe osiągnięcia, a za chwilę przebije je rozpad PiS, który niechybnie nastąpi, bo biologii nie oszukasz. Na razie jednak PiS trwa i trwa mać, bo rząd bez wroga musiałby się zająć potrzebami Polaków, a one są rozmaite i coraz bardziej ambitne, więc patent z odesłaniem społeczeństwa na grilla już nie przejdzie.
Rozpad Razem, rozpad lewicy
Za to na lewicy się dzieje. Połowa parlamentarzystów Razem, notabene same kobiety z wicemarszałek Senatu Magdaleną Biejat na czele, postanowiły opuścić partię, ponieważ najwyraźniej Włodzimierz Czarzasty wydaje się im bardziej perspektywicznym samcem alfa niż Adrian Zandberg. Może dlatego, że Czarzastego znają słabo, a Zandberga dobrze. Ja natomiast Czarzastego znam dobrze, a Zandberga słabo, więc wyciągam z tej schizmy dwa następujące wnioski. Po pierwsze, co trzeba mieć w głowie, by sądzić, że Czarzasty jest bardziej przyszłościowy i lewicowy niż Zandberg? Zapewne lelum polelum pomieszane z pomrocznością jasną. A po drugie, Zandberg nie powinien ponownie kandydować w nadchodzących wyborach partii Razem na przewodniczącego, bo co to za przewodniczący, który większość kobiet w swoim otoczeniu doprowadza do szaleństwa?
Czytaj więcej
To nie Magdalena Biejat i cztery odchodzące z Razem parlamentarzystki osłabiają polską lewicę, tylko Adrian Zandberg i jego polityka: za, a nawet przeciw rządowi.
Jednocześnie niedawny kongres Razem zobowiązał uchwałą wszystkich parlamentarzystów tej partii, by opuścili klub koalicyjny i przystąpili do opozycyjnego koła Razem. Dotyczy to także posłanki Pauliny Matysiak, zawieszonej tak bardzo, że nawet nie dopuszczono jej do obrad kongresu. Ale obowiązek dołączenia do koła ma. Gdy się dopytywałem, jak to możliwe, dowiedziałem się, że posłanka Matysiak jest co prawda zawieszona w prawach członka, ale nie w obowiązkach. To wzbudziło mój głęboki szacunek, bo oznacza, że partia Razem weszła w stan dojrzałości partyjnej po polsku, bo w naszym pięknym kraju wszyscy szeregowi członkowie wszystkich partii nie mają żadnych praw, tylko same obowiązki. Są za to sowicie wynagradzani z naszych, czyli podatników pieniędzy, ba, nawet członkowie ich rodzin i znajomi ze szkoły otrzymują szczególny rodzaj odszkodowania moralnego w postaci posad w spółkach kontrolowanych przez państwo.
Dlaczego Adrian Zandberg nie nadaje się na twarz partii Razem
Paulina Matysiak zresztą nadal jest zawieszona, bo prowadząc szeroką działalność na rzecz wyborców, a nie partyjnych czynowników, zyskała pewną niesłuszną popularność, a w Razem zbliżają się wybory władz, więc zawieszenie musi potrwać aż do zakończenia wyborów, aby nie mogła w nich wystartować. Potem się ją odwiesi i nadal będzie oskarżać o planowane przejście do PiS, co byłoby znacznie trudniejsze, gdyby np. została współprzewodniczącą Razem. To się jednak nie zdarzy i dla Razem jest to zła wiadomość, bo Paulina Matysiak jako jedyna w partii rozumie pierwsze prawo polityki demokratycznej, że wybory wygrywa się dzięki wyborcom. Zaś Adrian Zandberg jest politycznym potomkiem Jana Olszewskiego, który tak bardzo wierzył w teorię logosfery prof. Krzysztofa Rutkowskiego, że uważał, iż jeśli przegadał temat w wąskim i zaufanym gronie, to klamka zapadła – rzeczywistość nie ma innego wyboru niż się dostosować. Więc dla Razem byłoby lepiej, gdyby szefową i twarzą partii była biedna z domu i urodzona na prowincji Paulina Matysiak, budząca powszechne zaufanie wśród zwykłych ludzi, niż Adrian Zandberg z domu bogaty i urodzony w Danii, który na twarz partii prowincjonalno-ludowej się nie nadaje, natomiast byłby fantastycznym szefem think tanku.