Po niemal stu dniach niesprowokowanej napaści Rosji na Ukrainę ONZ szacuje, że zginęło co najmniej 4000 cywilów. Rzeczywista liczba ofiar jest niewątpliwie znacznie wyższa. Opublikowany raport stwierdza, że okrucieństwa Rosji na Ukrainie są równoznaczne z ludobójstwem. Ale na Zachodzie coraz częściej pojawia się pogląd, że ofiary muszą negocjować z mordercami i godzić się na większy rozlew krwi, by dać Putinowi „przepustkę”. To obraźliwe i niebezpieczne złudzenie.
Henry Kissinger zalecił, by Ukraina zakończyła wojnę, wykazując się „mądrością” i powracając do „status quo ante”. Innymi słowy musi oddać zajęte już przez Rosję terytoria Krymu i Donbasu w nagrodę za rozpętanie masakry i wywołanie kryzysu uchodźczego.
Praktycy realpolitik muszą zrozumieć, że Ukraina nie walczy tylko o terytorium, jak w grze planszowej, ale również o ludzi, którzy tam mieszkają. Nazwa Bucza już na zawsze zostanie zapamiętana jako miejsce ohydnych zbrodni wojennych popełnionych przez rosyjskich okupantów. Z każdego miejsca zajętego przez wojska Putina wyłania się miażdżąca lista tortur, gwałtów, morderstw i zaginięć. Celowo atakowana jest infrastruktura cywilna i krytyczna, a całe miasta, takie jak Mariupol, nie nadają się do zamieszkania. Kiedy Ukraińcy słyszą, że muszą „oddać” terytorium, oznacza to porzucenie naszych rodaków.
W tej inwazji nigdy nie chodziło o zabezpieczenie terytorium, to zakrojona na szeroką skalę inżynieria społeczna reżimu, który nie wierzy w istnienie ukraińskiej tożsamości czy państwowości. Nagrania wideo umieszczone na kanałach Telegramu, nakręcone w okupowanych obecnie obwodach chersońskim i zaporoskim, pokazują przerażonych mieszkańców zmuszonych do recytowania wymuszonych wyznań i potwierdzenia, że „przeszli pełny kurs denazyfikacji”. To przypomina pranie mózgów muzułmanów ujgurskich przez rząd chiński w obozach koncentracyjnych w Xinjiang. Ale najwyraźniej Ukraina musi oddać naszych ludzi w ręce tych oprawców w imię nieistniejącego „negocjowanego porozumienia” z Rosją.
Jeśli życie Ukraińców nie wywołuje wystarczającej troski, by podjąć działania, odwołuję się do pragmatyzmu polityków. Wojna na Ukrainie nie rozpoczęła się w 2022 r., ale w 2014, kiedy to siły rosyjskie bezprawnie zajęły Krym, Donieck i Ługańsk, przy nieśmiałej reakcji społeczności międzynarodowej. Czy to ostrożne podejście w jakiś sposób podsyciło apetyt Putina? Od bombardowania ludności cywilnej w Aleppo, przez użycie broni chemicznej na ulicach Anglii, po sponsorowanie brutalnego tłumienia protestów przez białoruską dyktaturę – Putin prowadził kampanię globalnej destabilizacji i będzie ją kontynuował, jeśli nie napotka zdecydowanego przeciwdziałania.