Jeśli politycy Platformy Obywatelskiej wezmą sobie to serca to co powiedział Tomasz Grodzki, mogą w realny sposób przechylić szalę kolejnych wyborów na swoją stronę. Orędzie marszałka jest przełomowe nie tyle ze względu na jego przesłanie, ile ze względu na język w jakim zostało wygłoszone. Jeśli Język Tomasza Grodzkiego stanie się językiem opozycji to Jarosław Kaczyński ma poważne powody do zmartwień.
Po raz pierwszy opozycja mówi własnym głosem. W całej treści wystąpienia marszałka ani razu nie pojawia się Prawo i Sprawiedliwość, nie ma ani jednego odniesienia do partii władzy, brak jednoznacznej krytyki. To właśnie czyni wystąpienie Grodzkiego tak dla Kaczyńskiego niebezpiecznym. Długofalowa strategia prezesa PiS opierała się na klasycznej dychotomizacji. W tym modelu chodzi o prowokowanie przeciwnika do ciągłych bezpośrednich ataków. Im bardziej są to ataki frontalne, im bardziej emocjonalne i fundamentalne tym lepiej. Opozycja totalna była dla Kaczyńskiego najlepszym, bo bezradnym przeciwnikiem. Za sprawą Grodzkiego musi się z żalem, jak sam przyznaje, z opozycją totalną pożegnać.
Frontalne ataki na przeciwników jedynie budowały obóz władzy. Opozycja krytykująca partię a nie jej działania, staje się politycznie bezradna. W systemie demokratycznym nie da się odebrać legitymizacji władzy inaczej niż poprzez odebranie jej poparcia wyborców. Albo w wyniku wyborów, albo choćby zapowiadających ich sondaży. Frontalny atak utrwala zastany podział. Podział zarysowany przez partię narzucającą swoją polityczną mapę. W tym przypadku przez Prawo i Sprawiedliwość. Podział ten był prosty, wręcz prostacki: zwykli ludzie kontra zdemoralizowane elity. Owi zwykli ludzie dostali poczucie godności: jesteśmy tacy jak wy, nie macie się czego wstydzić, disco polo jest w porządku, najważniejsza jest tożsamość narodowa a wy jesteście lepszymi patriotami niż liberalno-lewicowe kosmopolityczne elity i tak dalej. Zwykli ludzie dostali pieniądze i „te pieniądze im się po prostu należały”. Żeby uniknąć poczucia niższości pieniądze dostali wszyscy. Nie jesteście gorsi niż oni. Po 500+ bogaci stoją w tych samych kolejkach. Ci, którzy nas krytykują tak naprawdę nienawidzą was i gardzą wami mając poczucie własnej wyższości. Wami - „zwykłymi ludzi”, w imieniu których sprawujemy władzę. Dlatego czas na wymianę elit. Czas rewanżu za poczucie krzywdy i upokorzenia. Kaczyński otworzył we współczesnych polskich warunkach klasyczny rewolucyjny schemat. My - dobrzy zwykli ludzie kontra oni - źli złodzieje żyjący naszym kosztem odpłacający się w zamian pogardą. Im bardziej Grzegorz Schetyna totalnie atakował PiS, im bardziej stanowczo zapowiadał rozliczenie władzy, im bardziej krzyczał o gwałceniu reguł demokracji tym lepiej wpasowywał się narzucony przez Kaczyńskiego schemat. Bo rewolucyjna dynamika zawsze i wszędzie, we współczesnej Polsce także, opiera się na zwiększaniu dychotomizacji, pogłębianiu podziałów, narastaniu wzajemnej nienawiści. Chodzi o to by w czarno – białym świecie przedstawić krytykę władzy jako atak na „zwykłych ludzi” - jej wyborców. W ten sposób tworzy się mechanizm mobilizacji, dzięki któremu władza jest nie tylko całkowicie odporna na ataki, ale więcej, służą one mobilizacji zwolenników i ich pogłębieniu identyfikacji z władzą. Podobny mechanizm wykorzystuje kościół Katolicki przedstawiając jakąkolwiek krytykę, z zarzutami o krycie pedofilów na czele, jako atak na wierzących i wiarę.
Przemówienie Grodzkiego może stać się punktem zwrotnym opozycji, bo skutecznie wychodzi poza ten schemat. Jest powiedziane kompletnie innym językiem. Po raz pierwszy od lat przedstawiciel głównej partii opozycyjnej próbuje opisać scenę polityczną własnym językiem, wychodząc poza cudzą mapę, narysować własne podziały nie utrwalając zastanych.
Po pierwsze mówił o sobie, opozycji i własnych wartościach. Nareszcie. „Wierzę, że stojąc w służbie prawdy, wyborcy powinni mieć pełne prawo do wiedzy na temat najważniejszych instytucji naszego kraju.” Są wartości, są prawa i obowiązki, jest w końcu prosty wniosek co z nich dla przeciętnego Polaka wynika: „Siłą naszego społeczeństwa jest różnorodność, za którą idzie kreatywność i energia”. „Polacy są równi niezależnie od ich charakteru, przekonań czy rasy. Wszyscy mają równe prawa, ale i obowiązki wobec ojczyzny. Nikomu nie wolno dzielić ludzi na lepszych i gorszych, gdyż przeczy to szacunkowi dla przyrodzonej godności człowieka.”