Popularne wyobrażenie partii w Polsce jest następujące: na czele stoi silny wódz. Otoczony jest wianuszkiem akolitów, którzy mu potakują.
Taki wódz lubi, gdy mu się schlebia. Choć gardzi pochlebcami, to zarazem dba, aby dobór kadr odbywał się wedle starej sprawdzonej zasady BMW – bierny, mierny, ale wierny. Taki typ przywództwa stworzył na swoje potrzeby Jarosław Kaczyński.
Karykatury prezesa
Prezes PiS jest zarazem przedmiotem dwojakiego rodzaju uczuć: podziwu i naśladownictwa. U komentatorów budzi podziw, który sprowadza się do chwalenia Kaczyńskiego za skuteczność w wygaszaniu swoich politycznych konkurentów. Przekonali się o tym w ostatnich dniach zarówno hamletyzujący Jarosław Gowin, jak i prężący muskuły Zbigniew Ziobro. Prezes pozwolił im przez chwile odczuć, że na prawicy mogą coś znaczyć. Po czym szybko sprowadził ich do parteru.
Z drugiej strony mamy liderów opozycji, którzy chcieliby być jak Jarosław Kaczyński. Starają się więc kopiować sposób zarządzania partią tak, jak czyni to prezes. Tyle że zamiast kopii, wychodzi karykatura. Raz, elektorat opozycji jest odmienny: Kaczyński rzeczywiście zbudował partię, gdzie dominują wyznawcy (to jest kategoria opisowa, nie oceniająca) – dlatego tak czule, długo i namiętnie budował smoleński mit. Nic tak ludzi nie wiąże, na dobre i na złe, jak mitologizacja wspólnego doświadczenia. Elektorat opozycji to głównie indywidualni wyborcy, którzy patrzą na partię i lidera przez pryzmat korzyści, jakie im, jako obywatelom, i państwu formacja może zaoferować. To ludzie, którzy nie są związani lojalnościowo z partią, ale szukają najlepszej z możliwych ofert programowych. Dlatego w każdych wyborach głosują albo mogą głosować inaczej.
Ponadto elektorat opozycji, szczególnie tej liberalnej, nie trawi na czele partii wodza. To ludzie, którzy od dłuższego czasu funkcjonują w innym paradygmacie społecznym – paradygmacie, którego symbolem są konsultacje, budżety obywatelskie czy inicjatywy lokalne. Te narzędzia pozwoliły im doświadczyć wspólnoty – stowarzyszenia czy fundacji, w ramach których decyzje, strategia i projekty realizuje się w wyniku rozmowy, dialogu, wspólnych uzgodnień. Dlatego chcą być podmiotem polityki, a nie przedmiotem.