Polska potrzebuje szybkich i odważnych decyzji w sprawie wydobywania gazu konwencjonalnego i niekonwencjonalnego, zwłaszcza łupkowego. Dla zagranicznych koncernów ciągle jeszcze jesteśmy europejskim pionierem w poszukiwaniach gazu łupkowego.
Nasza pozycja jednak słabnie. Zagadką są bowiem dla nich powody, dla których Polska ciągle nie przyjęła nowych regulacji prawnych określających zasady wydobywania węglowodorów. Bez jasnych reguł koncerny będą wstrzymywać się z inwestycjami, bo nie wiedzą, ile na tym przedsięwzięciu zarobią. Na dodatek niewiadomą jest sposób liberalizacji cen gazu w Polsce, a o zorganizowaniu uzgodnionej przez prezydentów Polski i USA polsko-amerykańskiej konferencji gospodarczej w sprawie wydobywania gazu wszyscy już zapomnieli.
Z punktu widzenia inwestorów takie zachowanie może świadczyć albo o zupełnym bałaganie w państwie, albo o odkładaniu na dalszy plan eksploatacji złóż łupkowych. W jednym i drugim przypadku działanie to szkodzi państwu i obywatelom.
O powadze sytuacji niech świadczy to, co się dzieje dokoła nas. W Czechach, Francji i Bułgarii już wprowadzono moratorium na wydobywanie gazu łupkowego. W Niemczech obowiązuje częściowy zakaz, ale zielone lobby dąży do rozszerzenia go na cały kraj. Amerykańscy analitycy mówią wprost, że do europejskich ekologów i naukowców płyną ogromne środki z Rosji. Wszystko po to, by udowodnić, że technologia stosowana od ponad pół wieku w Europie - także w Niemczech - spowoduje ekologiczny armagedon.
Polska może przeprowadzić swoją - na wzór amerykańskiej - rewolucję łupkową, bo ciągle jeszcze u nas jest przyzwolenie społeczne na eksploatację złóż łupkowych. A ci, którzy powielają tezy o szkodliwości wydobywania gazu łupkowego, są nieliczni.
Jeśli jednak rząd nadal będzie zwlekał z przyznaniem branży energetycznej absolutnego priorytetu i nie umożliwi jej szybkiego rozwoju, obudzą się ekologiczne demony. Jeśli się spóźnimy, nadal będziemy płacić za gaz 500 dolarów za 1000 metrów sześciennych, a nie 100 dolarów, jak w Stanach Zjednoczonych. W konsekwencji Polska przestanie być krajem atrakcyjnym dla inwestorów, a firmy, które już u nas są, przestaną być konkurencyjne.