Chodzi o kolejną podwyżkę leków niezbędnych pacjentom po przeszczepie, które zapobiegają odrzuceniu nowego organu i infekcjom, które mogą okazać się śmiertelne dla pozbawionych odporności biorców narządów. Z powodu zmian na liście refundacyjnej i obniżeniu się tzw. grupy limitowej leki te zdrożały nawet o kilka tysięcy złotych. Za tabletki Valcyte od września trzeba zapłacić 2,4 tys. zł. Tymczasem wielu z nich przyjmuje dwa opakowania miesięcznie, płacąc za nie około 5 tys. zł.
„Mamy nadzieję, że ktoś nas usłyszy. Ratujcie nas, póki jeszcze jest czas" – piszą w liście otwartym członkowie stowarzyszenia „My przed/po transplantacji". I dodają: „W Polsce żyje około 15 tys. osób z przeszczepionym narządem lub narządami. Można powiedzieć, że jesteśmy garstką, jak widać mało liczącą się. Zaproponowano nam zamienniki, które są nieznane, niedostępne, o wątpliwych skutkach ubocznych".
– Niestety, pacjenci mają rację. W pełni solidaryzuję się z tym, co napisali – mówi prof. Tomasz Grodzki, transplantolog i chirurg klatki piersiowej, senator PO. – Przeraża mnie postawa ministerstwa, zwłaszcza że nie jest to liczna grupa i obniżenie cen leków nie byłoby zauważalne ekonomicznie. Jest to szczególnie bulwersujące w przypadku dzieci, które za Valcyte w proszku do sporządzania zawiesiny zdrożało do ponad 700 zł – podkreśla profesor.
Resort zdrowia, odpierając te zarzuty, tłumaczy, że na rynku są dostępne tańsze tabletki i nie trzeba koniecznie kupować zawiesiny. Ile w tym jest racji? Prof. Alicja Chybicka, pediatra i transplantolog, była prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, podkreśla, że zawiesiny dla dziecka nie można zastąpić tabletką, bo dziecko ją wypluje i lek nie zadziała.
W komunikacie na stronie internetowej resort zdrowia tłumaczy, że zamienniki w postaci leków generycznych „są bezpieczne i nie spowodują zagrożenia dla pacjentów". I nie przyjmuje argumentów transplantologów, że wystarczy drobna różnica w produkcji tabletki generycznej czy sposobie jej powleczenia, by została ona odrzucona przez organizm chorego po przeszczepie. „Niektóre ośrodki transplantacyjne próbowały już wprowadzić je do leczenia, ale każdy organizm jest inny i wielu pacjentów nie tolerowało ich. Lekarze musieli powrócić do leków oryginalnych, które osiągnęły ceny od kilkuset do kilku tys. zł" – alarmują członkowie stowarzyszenia.