Członek Rady Medycznej: Od września żadne nasze rady nie były wdrażane

Zgodnie z rozporządzeniem, które powoływało Radę Medyczną, jedyną drogą do odwołania, tak jak i powołania, przebiega przez podpis pana premiera - mówił w rozmowie z TVN24 prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, członek Rady Medycznej przy premierze, który w piątek podał się do dymisji wraz z 12 innymi członkami Rady.

Publikacja: 17.01.2022 12:21

Prof. Robert Flisiak

Prof. Robert Flisiak

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

arb

- My w naszym oświadczeniu prosiliśmy (premiera) o odwołanie nas. Decyzja jest w jego rękach - stwierdził prof. Flisiak. - Liczę na to zdecydowanie, że pan premier przyjmie naszą rezygnację, dlatego że nie widać sensu istnienia Rady na tę chwilę - dodał.

- To nie jest tak, że ja nie chciałbym doradzać - jestem otwarty doradzać każdemu, komu na tym zależy. Ale to jest kluczowe. Nie jest nic złego w tym, gdy jedna, dwie rady nie są wysłuchane, wprowadzane lub gdy rezygnacja z korzystania z naszej wiedzy jest uzasadniona merytorycznie. Natomiast tutaj mieliśmy ciąg zdarzeń od wczesnej jesieni, wtedy już był pierwszy sygnał, że strategia postępowania się zmieniła, a nasze rady, nasza wiedza, traktowane są jako rzecz drugoplanowa, albo nawet niżej - wyjaśnił prof. Flisiak.

- Do września można było powiedzieć, że 80 proc. naszych rad było wprowadzanych. Potem praktycznie żadne nasze rady nie były wdrażane w życie, żadne ze stanowisk, jakie zostało opublikowane, nie zostało wprowadzone w życie - kontynuował.

Czytaj więcej

13 członków Rady Medycznej zrezygnowało. Siarkowska: Dobra wiadomość

Prof. Flisiak wspominał, że we wrześniu, wraz z powrotem dzieci do szkół, "pojawił się głos ministra edukacji: nie będzie segregacji w szkołach". - Wtedy przestaliśmy pracować nad rekomendacją (dotyczącą zasad powrotu dzieci do szkół). Te słowa publicznie padły, nikt nas nie zapraszał do dyskusji z tamtej strony (ze strony Ministerstwa Edukacji i Nauki - red.) - mówił.

- Kiedy widzieliśmy, że nie ma żadnych działań przeciwdziałających narastaniu liczbie zgonów w czasie fali jesiennej, przygotowaliśmy cztery punkty, które miały się znaleźć w jednym ze stanowisk Rady Medycznej. Gdy się nie udało opublikowaliśmy to jako apel Towarzystwa. To był wniosek o to, by w przestrzeni publicznej były kontrolowane certyfikaty szczepień. Kolejny punkt dotyczył tego, by umożliwić pracodawcom umożliwienia kontrolowania stanu zaszczepienia pracowników. Kolejny punkt to było podjęcie bardzo radykalnych działań przeciwko fałszowaniu certyfikatów. I czwarty punkt - to po prostu egzekwowanie już obowiązujących przepisów mówiących o tym, że w pomieszczeniach zamkniętych należy nosić maseczki - wyliczał prof. Flisiak. Jak dodał tych rekomendacji nie udało się opublikować jako stanowiska Rady Medycznej.

Do września można było powiedzieć, że 80 proc. naszych rad było wprowadzanych

Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych

- Jeśli chodzi o mnie to kroplą przelewającą czarę goryczy było ostatnie posiedzenie komisji zdrowia, gdy ustawa, która powinna przejść jak najszybciej, została zablokowana jedną absurdalną propozycją poprawki. A co gorsza lekarz, w randze wiceministra, zaakceptował to. Jeśli ta poprawka zostanie wprowadzona do ustawy, wówczas nawet te najmniejsze działania, które ta ustawa wnosiła, nie będą skuteczne - mówił też prof. Flisiak (chodzi prawdopodobnie o poprawkę Anny Marii Siarkowskiej do ustawy o weryfikacji szczepień przez pracodawców - chodzi o to, aby szczepienia na COVID-19 nie wymagać od osób, u których wykryto obecność przeciwciał świadczących o przejściu COVID-19).

- My w naszym oświadczeniu prosiliśmy (premiera) o odwołanie nas. Decyzja jest w jego rękach - stwierdził prof. Flisiak. - Liczę na to zdecydowanie, że pan premier przyjmie naszą rezygnację, dlatego że nie widać sensu istnienia Rady na tę chwilę - dodał.

- To nie jest tak, że ja nie chciałbym doradzać - jestem otwarty doradzać każdemu, komu na tym zależy. Ale to jest kluczowe. Nie jest nic złego w tym, gdy jedna, dwie rady nie są wysłuchane, wprowadzane lub gdy rezygnacja z korzystania z naszej wiedzy jest uzasadniona merytorycznie. Natomiast tutaj mieliśmy ciąg zdarzeń od wczesnej jesieni, wtedy już był pierwszy sygnał, że strategia postępowania się zmieniła, a nasze rady, nasza wiedza, traktowane są jako rzecz drugoplanowa, albo nawet niżej - wyjaśnił prof. Flisiak.

Ochrona zdrowia
Nie oddał organów do przeszczepu, więc żyje i ma się dobrze
Ochrona zdrowia
Dr Paweł Grzesiowski: Jesteśmy w kolejnej fali COVID-19. Wirus cały czas mutuje
Ochrona zdrowia
Joanna Ćwiek: Ciąża pod specjalnym nadzorem władz
Ochrona zdrowia
Prof. Cezary Szczylik: Szpitale idą na ilość. Czasu dla pacjenta będzie coraz mniej
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Ochrona zdrowia
Nieskuteczna szczepionka przeciw pneumokokom. Ministerstwo wybrało oszczędności?