Już jedna czwarta noclegów w UE rezerwowana jest nie w hotelach czy pensjonatach, ale w formie najmu krótkoterminowego za pośrednictwem platform takich jak Airbnb, Booking.com, Tripadvisor czy Expedia.
Włodarze miast przekonują, że najem taki, pomyślany jako możliwość odstąpienia za pieniądze swojego mieszkania na czas, gdy go nie potrzebujemy, już dawno zmienił się w potężną gałąź przemysłu, której kluczowymi graczami są wielcy inwestorzy. I wypycha z rynku najem długoterminowy. – Wpływ na ceny i podaż niedrogich mieszkań jest alarmujący w całej Europie, szczególnie w centrach miast – napisali kilka miesięcy temu w liście do Komisji Europejskiej eurodeputowani, ale także burmistrzowie takich miast jak Paryż, Wiedeń, Budapeszt, Amsterdam czy Barcelona. Komisja Europejska odpowiedziała na to propozycją rozporządzenia, które już niedługo może stać się obowiązującym prawem.
Czytaj więcej
Airbnb, Booking.com czy inne platformy krótkoterminowego najmu zmieniają centra miast. UE chce wiedzieć, czy na dobre, czy na złe.
Różne motywacje
Za dwa tygodnie Parlament Europejski będzie głosował nad nowymi unijnymi przepisami dotyczącymi najmu krótkoterminowego. To jeden z tych aktów prawnych, odnośnie do którego nie ma wielkich różnic między partiami czy też między Parlamentem a unijną Radą.
Co więcej, nowe przepisy mają poparcie i władz miast, i platform internetowych, choć motywacja jest różna. Te pierwsze chciałyby wreszcie wiedzieć, co dzieje się w poszczególnych dzielnicach i jak można do tego dopasować miejskie polityki. A platformy chcą mieć zestaw jednolitych unijnych reguł, które ułatwią życie i im, i właścicielom mieszkań na wynajem. Nowe przepisy mówią tylko o obowiązkach rejestracyjnych i informacyjnych, ale ich efekty mogą być daleko idące. Gdy miasta będą wiedziały, kto, co i gdzie wynajmuje i na jak długo, będą mogły wprowadzać ograniczenia.