Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) oddalił skargę kasacyjną samorządu, który nie chciał pogodzić się z koniecznością zwrotu wywłaszczonej przed laty nieruchomości.
Spór dotyczył Krakowa, a zaczął się, gdy w czerwcu 2020 r. starosta orzekł o zwrocie na wniosek kilkunastu osób części udziałów w gruncie, który został wywłaszczony w 1975 r. pod budowę spółdzielczego osiedla mieszkaniowego. Następcy prawni wywłaszczonych właścicieli zostali zobowiązani do oddania zwaloryzowanego odszkodowania, które zostało im wypłacone przy wywłaszczeniu.
Miasto uważało, że grunt w ogóle nie powinien być zwrócony. Z dokumentów wynika, że stanowił w przeszłości tereny osiedlowych ogródków działkowych, zieleni osiedlowej, garaży i przebiega po nich infrastruktura elektroenergetyczna i ciepłownicza. Zatem pozostają w związku funkcjonalnym z celem wywłaszczenia określonym jako budowa spółdzielczego osiedla mieszkaniowego.
Wojewoda uznał, że miasto powinno zwrócić trochę mniejszy kawałek gruntu, ale również w jego ocenie co do zasady w spornym przypadku cel wywłaszczenia faktycznie nie został zrealizowany. Zatem nieruchomość ta stała się zbędna na cel jej wywłaszczenia. Wojewoda zauważył, że na podstawie art. 4 ustawy z 9 marca 1949 r. o pracowniczych ogrodach działkowych miały być one tworzone w każdym osiedlu, w którym co najmniej 20 proc. ludności mieszkało w domach zbiorowych, pozbawionych ogrodów. W miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego przewidziane miały być na ten cel odpowiednie obszary.
Urzędnicy tłumaczyli jednak, że realizacja celu wywłaszczenia polegającego na budowie osiedla mieszkaniowego musiała wiązać się z konkretnymi robotami i nakładami inwestycyjnymi wskazującymi na jej wykonanie. A tych w spornym przypadku nie stwierdzono. Wręcz przeciwnie, m.in. zdjęcia lotnicze i dokumentacja wskazują, że po wywłaszczeniu nie podjęto na nieruchomości działań dla zrealizowania celu określonego jako budowa osiedla.