Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił w środę pozew cywilny dwójki niewidomych przeciw warszawskiej restauracji za to, że nie wpuszczono ich do niej z psami przewodnikami. Zdaniem sędziego Jacka Tyszki restaurator nie naruszył dóbr osobistych niepełnosprawnych. Chodzi o zdarzenia z 2013 r., gdy pewnej letniej niedzieli pogoda nagle zmieniła się z upału w oberwanie chmury. Trójka niewidomych (dwoje korzysta z pomocy psów asystujących, a trzeci posługuje się białą laską) postanowiła schronić się przed burzą w warszawskiej restauracji Blue Cactus.
Jak twierdzili powodowie, nie wpuszczono ich do środka, argumentując, że w lokalu są dzieci, które mogą zostać pogryzione przez psy. Niepełnosprawnym zaproponowano miejsce na patio. Nie skorzystali z niego, obawiając się przemoknięcia.
Sąd uznał zeznania powodów za jedynie w części wiarygodne. Zarówno recepcjonistka, jak i kelner oraz menedżerka restauracji twierdzili, że w lokalu nie było wystarczająco dużo miejsca. Organizowano w nim akurat cotygodniowy brunch i niemal wszystkie stoliki były zarezerwowane już w sobotę. Te wolne były dwuosobowe, i to przy przejściu. A jak przyznał sąd, niewidomy wraz z psem potrzebuje więcej miejsca niż inny człowiek. To więc nie niepełnosprawność czy zagrożenie ze strony psa była powodem wskazania miejsca na patio. Zaproponowano im takie miejsce, jakim akurat restauracja dysponowała. Patio było zadaszone i chroniło przed deszczem.
– W okolicznościach tej sprawy nie doszło do dyskryminacji z uwagi na niepełnosprawność. Nie naruszono też godności powodów. Trudno wymagać, by restaurator przeorganizował lokal w ten sposób, by spełnić ich oczekiwania. Skoro zaś zdecydowali się nie skorzystać z propozycji restauracji, nie mogą twierdzić, że naruszono ich wolność – argumentował sędzia w ustnym uzasadnieniu wyroku.
Sąd oddalił też powództwo wzajemne restauracji przeciwko powodom, którzy nagłośnili sprawę w mediach. Formułując swoje komentarze o tym, jak potraktowano ich w restauracji, naruszyli jej dobre imię.