Gdy szefowie EMI gościli w Abbey Road Studios, żeby przesłuchać ostatnie miksy „Wish You Were Here”, wcielił się w rolę ambasadora Kate, zaprezentował nagrania. Komentarz brzmiał: „Podpisujemy kontrakt”, ale przez trzy lata nie działo się nic. Wydawcy uznali, że tylko trzy piosenki okazały się dobre, był też problem z wyborem producenta. Gdyby Gilmour nie wskazał Andrew Powella – z kariery Bush nic by nie było.
Na muzyczne wybory Kate Bush przełomowy wpływ miał Lindsday Kemp – mim, cyrkowiec, mentor Davida Bowiego, a nawet kochanek porzucony dla kobiety. Siedemnastoletnia Cathy Bush wybrała się na spektakl Kempa zainteresowana tytułem „Flowers” („Kwiaty”). Zamiast delikatnego widowiska zobaczyła mocny spektakl oparty na biograficznej książce Jeana Geneta „Matka Boska Kwietna”. Pokazywał paryski półświatek. Bush była zszokowana komicznie pokazaną sceną zbiorowego onanizmu w więzieniu, a jednak wróciła do domu odmieniona. Zaczęła myśleć o sztuce.
Kemp prowadził warsztaty. Po południu Kate brała udział w zajęciach, opartych na improwizacjach, a wieczorem oglądała spektakle. Miała poczucie, że należy do trupy cyrkowej. „Kemp był najoryginalniejszym artystą, jakiego poznałam. Nadzwyczajny człowiek” – powiedziała. „Zachęcałem ją, by pokazała duszę w tańcu” – wspominał Kemp. Bush poświęciła mu piosenkę „Moving”. A gdy dostała ofertę otwierania koncertów Fleetwood Mac, którzy święcili triumfy albumu „Roumors”, odmówiła i pojechała w tournée z autorskim muzycznym spektaklem w trzech aktach, z tancerzami, wizualizacjami, 17 zmianami kostiumów i sztuczkami iluzjonistycznymi. Budowała swoją markę.
Koncertowe początki nie były łatwe: na pierwszy show KT Bush Band przyszedł jej ojciec i dwaj bracia. Ale po kilku tygodniach nie można było się dostać do sali. Debiutem telewizyjnym był występ z „Wuthering Heights” w zachodnioniemieckim programie Bio’s Bahnhof w lutym 1978 r., który można zobaczyć w sieci. Widzowie usłyszeli wspartą choreografią piosenkę i młodziutką wokalistkę w charakterystycznej czerwonej sukience.
Piosenka powstała o północy przy pełni księżyca, zainspirowana serialem według powieści Emily Brontë o destrukcyjnej miłości. Prezesi EMI nie wyczuli oryginalnego potencjału „Wuthering Heights”. Był pat, który przełamał dopiero szef promocji. Recenzje były mieszane: od „lilipuci falsecik” po „hipnotyczny utwór”.