Będzie to piętnasta powieść pisarza, na którego po publikacji „Szatańskich wersetów” nałożono fatwę równoznaczną z karą śmierci - później odwołaną, zaś pół roku temu został zaatakowany przez fanatyka. W wyniku ran nie widzi na jedno oko, bezwładna jest jedna ręka.
Jednak, gdy pisarz i przyjaciel Hari Kunzru niedawno odwiedził Rushdiego, powiedział „New York Times”, że jest „niezwykle odporny”, dodał: „Wciąż jest tym Salmanem, którym był. Stracił oko i wciąż dochodzi do siebie po innych kontuzjach, ale to go nie zmieniło”.
Czytaj więcej
Brytyjski pisarz i eseista pochodzenia indyjskiego Salman Rushdie, który w minionym roku został raniony nożem podczas swojego wykładu, wydał właśnie pierwszą powieść od czasu ataku. Choć artysta nie wybierze się w podróż promującą tytuł, to jego powrót do zdrowia ma „postępować”.
Książka była gotowa przed atakiem na pisarza. Teraz ukazała się po angielsku. Rushdi, tak jak lubi, skorzystał z formy fikcyjnej epopei napisanej w sanskrycie, a przesłanie można ująć następująco: agresja nie zniszczy prawa do wolności słowa.
Bohaterką jest utalentowana poetka Pampa Kampana, która była świadkiem traumatycznej śmierci swojej matki. Pobłogosławiona przez boginię, tworzy nową cywilizację dzięki sile swojej wyobraźni. Wyobraża sobie społeczeństwo oparte na zasadach tolerancji religijnej i równości płci. Żyje prawie 240 lat, wystarczająco długo, by być świadkiem powstania, ale i upadku imperium w południowych Indiach. Jej trwałym dziedzictwem jest jednak epicki poemat. „Wszystko, co pozostało, to miasto słów” — pisze poetka Pampa Kampana na końcu swojego eposu, który zakopuje w garnku jako przesłanie dla przyszłych pokoleń. Kto je odkryje po wiekach? My i nasi przyszłe pokolenia.