Jacek Cieślak pisze: „Im bardziej bezmyślna staje się nasza cywilizacja, im mniej ma do powiedzenia — tym większą popularnością cieszy się taniec. W tańcu najłatwiej jest milczeć i uśmiechać się" („Rzeczpospolita" 2009). Śmierć milcząco się też uśmiecha szczerbatym uzębieniem w mediewalnych Tańcach Śmierci („danse macabre"), których wizerunki rozsiane po starych kościołach i klasztorach radują historyków. Natomiast obecny pląs tanatoidalny nie powinien radować nikogo.
Ówdzisiejszy taniec to stan zapaści kulturowej (m.in. literackiej) współczesnych dekad. Kij, który zabija literaturę dzisiejszą, ma dwa końce, oba gangrenogenne: wierzchołek prostactwa popowego (tandeciarstwo literatury dla mas) i wierzchołek luzactwa awangardowego, czy raczej niby awangardowego (dziwolągi silące się koślawo na cenną artystycznie modernę). Ta druga tendencja, wedle salonowych krytyków ożywcza, budująca, wyszlachetniająca literaturę, kreująca literacką postępowość—obejmuje każdą nowoczesność realizowaną par force, przybierając dziurawe szaty artystycznej reformy/rebelii, chociaż to jedynie ekstrawagancko–ekshibicyjna pseudoawangarda. Vulgo: pseudonowoczesność tego rodzaju, co reklamowana przez piarowców Platformy Obywatelskiej (tuskowców) rzekoma nowoczesność współczesnej Polski, o której pani profesor Jadwiga Staniszkis rzekła słusznie: „ — U nas wciąż traktuje się Polskę jako sytuację wyjątkową, nie zdając sobie sprawy jak bardzo upodabniamy się pod względem infrastruktury, tąpnięcia cywilizacyjnego, do krajów, które jeszcze niedawno nazywaliśmy Trzecim Światem" („Gazeta Polska" 2011).
W kwestii wspomnianego kija o dwóch końcówkach — popowej i modernistycznej — warto zacytować diagnozy dwóch znanych rosyjskich pisarzy współczesnych, Stogoffa i Aksionowa.Wasilij Aksionow, udzielając wywiadu tygodnikowi „Ogoniok" (pytającym był też pisarz, Dmitrij Bykow), krytykował „literaturę komercyjną", a żądał literatury głębszej: „—Typem dominującym dzisiaj są dziewczyny gigantyczne, wysokie, smukłe, długonogie, które wszystkie siły i środki tracą na podtrzymywanie swojego wyglądu. To samo dzieje się dzisiaj z powieścią. Powieść też chce jak najszybciej stać się towarem. Z tym, że wskutek takich dążeń ulatnia się gdzieś sens i treść. Gdy książki są zainteresowane jedynie własną atrakcyjnością komercyjną — nie pozostaje w nich nic z głębi, z wieloznaczności" (2006). Tę „głębię" i „wieloznaczność" ma—rzecz jasna—literatura awangardowa, której słabością jest wszelako mniejsza lub większa hermetyczność. O czym wypowiedział się Ilja Stogoff dla „Niezawisimoj Gaziety": „—Co to znaczy literatura? Nie istnieje coś takiego jak jedna spójna literatura. Do kryzysu nadprodukcji kryminałów nigdy nie dojdzie, bo są one towaremcodziennego użytku. Im więcej — tym lepiej. Podobnie ma się sprawa z romansidłami czy z fantastyką — z całą literaturą popularną. Jednak funkcjonuje również produkcja literacka konsumowana przez — proszę mi wybaczyć to słowo — «inteligentów». Literatura dla «inteligencji ». A to już całkiem inna historia—w tym akurat segmencie widzimy głęboki kryzys nadprodukcji. Czemu? Bo każdy autor z tego kręgu napisał już przynajmniej jedną powieść, i oni tam teraz nie nadążają czytać wzajemnie tych swoich produktów. Wzajemnie, gdyż innych czytelników nie będą mieli" (2009).
Na pytanie: czemu literatura awangardowa, ta z „głębią i wieloznacznością", ma ( już od czasów „Ulissesa" Joyce'a) tak niewielu chętnych odbiorców—padają dwie odpowiedzi. Jej zwolennik tłumaczy, że jest to produkt przeznaczony docelowo dla elity umysłowej, a ta elita to ledwie drobny ułamek społeczności. Wróg moderny mówi krócej: nuda. Tym pierwszym (elicie) kłopot sprawia fakt, iż literaturę „głęboką i wieloznaczną", nudzącą gros czytelników, besztają lub wykpiwają okrutnie również najświatlejsze umysły, do jakich bez wątpienia zalicza się kultowy dzisiaj (wkręgach konserwatywnych) filozof kolumbijski Nicolás Gómez Dávila. Cytuję niżej cztery jego „scholia" tyczące „głębi", nudy oraz żenującej (bądź też komicznej) nicości literatury, która wbrew swej miernocie pragnie uchodzić za godną szacunku awangardę literacką („Nuevos escolios a un texto implicito" 1986):
1. „Dzisiejsze czasy należą do tych epok, w których fałszywa głębia jest brana za wybitną literaturę".