Jeśli już jesteśmy przy pandemii: jak wyglądał wasz proces twórczy w czasie obostrzeń? W jaki sposób pozostawaliście w kontakcie z publicznością? Angażowaliście się w wydarzenia online? Dokumentowaliście proces twórczy w mediach społecznościowych?
Uważam, że ograniczone możliwości w efekcie dały nam szansę na większą kreatywność. Zawsze w trudnych sytuacjach pojawiają się ciekawe pomysły, nowe metody i narzędzia, które później można wykorzystać. W naszym przypadku wyszło to całkiem dobrze, zaczęliśmy przeprowadzać wywiady z artystami online, żeby podtrzymać kontakt z ludźmi, którzy nas obserwują. Organizowaliśmy też koncerty wirtualne w cyklu ARS LATRANS Experience. Poza muzyką dbamy o scenografię i wizualizacje, żeby to doświadczenie pobudzało wiele zmysłów. To się nam naprawdę dobrze rozwinęło i ten projekt teraz kontynuujemy. Zakładaliśmy organizację paru koncertów a zrealizowaliśmy już dziesięć. W międzyczasie były jeszcze dodatkowo rozmowy z artystami, wywiady przed koncertami, itd.
Zamierzacie kontynuować tego typu wirtualną promocję również wtedy, gdy obostrzenia zostaną zniesione na dobre? Czy ta sytuacja zwróciła waszą uwagę na możliwości związane z korzystaniem z platform internetowych? Planujecie wykorzystać coś z tych doświadczeń w przyszłych projektach?
Tak, myślę, że będziemy kontynuować wywiady z twórcami. Jednak, koncerty online nie są w stanie odwzorować rzeczywistego kontaktu między artystami a publicznością. Grałem parę takich koncertów i brakowało mi właśnie tej wymiany energii, emocji i chociażby spojrzeń. Chcielibyśmy za to zabrać się za realizację koncertów hybrydowych, czyli z możliwością przyjścia na koncert, z opcją obejrzenia internetowej transmisji.
Á propos koncertów, jesteś teraz w trasie z Clock Machine. Jak czujesz się, wracając na scenę? Jakie plany koncertowe macie na najbliższe miesiące?
Dzień przed naszą rozmową zagraliśmy koncert w Warszawie, parę dni temu odwiedziliśmy Łódź, a jeszcze wcześniej zagraliśmy w Krakowie. Jest naprawdę niesamowicie, choć okazało się, że fizycznie nie byłem przygotowany do występów. To było dla mnie ogromne zaskoczenie, ponieważ uprawiam sport i jogę. Jednak zagranie koncertu to zupełnie coś innego - granie z emocjami, kontakt z ludźmi i przyjaciółmi z którymi jestem na scenie, to wszystko jest bardzo energochłonne. Jako organizator wydarzeń miałem obawy, że może być ciężko z przejściem ze stanu pandemii do stanu post-pandemicznego, bo ludzie nie będą otwarci. Jednak jest zupełnie inaczej, wszyscy skaczą, tańczą i śpiewają. Zobaczenie tak wielu uśmiechniętych ludzi, którym nic nie zakrywa twarzy jest niepowtarzalne.
Mam wrażenie, że wszyscy są spragnieni powrotu koncertów - tak samo artyści jak i publika. Ale czy wierzysz, że jest to koniec obostrzeń, czy raczej powinniśmy się spodziewać ich powrotu?