Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł w czwartek, że banki nie mają prawa żądać od konsumentów wynagrodzenia za korzystanie z pożyczonego kredytu w razie unieważnienia umowy, poza zwrotem samej kwoty i odsetek za opóźnienie od wezwania do zwrotu.
To wynagrodzenie za kapitał, przekraczające nierzadko połowę udzielonego kredytu, było w ostatnich latach kluczowe w sporach frankowych. Frankowicze nierzadko takie żądanie lub coraz częściej pozew traktowali jako presję, by nie przyszło im do głowy unieważnienie umowy.
Czytaj więcej
Unijny trybunał stając w obronie frankowiczów jasno dał do zrozumienia eurosceptykom, że w sporze z bankiem dobrze jest mieć prawo unijne po swojej stronie.
– Teraz ta groźba znika – mówi mec. Radosław Górski, reprezentujący Arkadiusza Szcześniaka, frankowicza i prezesa Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, w którego sprawie skierowano pytanie do TSUE.
Wyrok zaszkodzi sądom
– Wyrok ten znacznie ułatwi rozstrzyganie spraw frankowych. Może być wręcz przełomem w sądach, gdyż wyjaśnia jedną z najbardziej kluczowych kwestii – mówi szef sądu frankowego Tomasz Niewiadomski. Ale inny sędzia tego samego sądu, Henryk Walczewski, ocenia wyrok inaczej: – TSUE raczej frankowiczom nie pomoże, ale z pewnością zaszkodzi sądom, bo je narazi na nowe wątpliwości, gdyż podstawy prawne sporu wykraczają poza zakres implementacji dyrektywy konsumenckiej.