Mimo zdenerwowania z tego powodu początkowo administracja prezydenta Bidena uspokajała opinię publiczną. – Nie mówimy o broni, która mogłaby zostać użyta przeciw ludziom lub spowodować zniszczenia na ziemi – zapewniał rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, admirał John Kirby.
Waszyngton jednak zdecydował się poinformować o wszystkim swoich sojuszników. Jednocześnie Biden polecił rozpocząć rozmowy na ten temat z Kremlem, a sekretarz stanu Antony Blinken prosił ministrów spraw zagranicznych Indii i Chin, by wpłynęły one na Rosję i odwiodły ją od rozmieszczania broni w kosmosie.
Rosjanie mogą chcieć zagłuszać w kosmosie satelity przeciwników
Taka próba byłaby złamaniem układu amerykańsko-radzieckiego z 1967 roku o nierozmieszczaniu broni masowego rażenia w kosmosie oraz rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 2019 roku o zakazie wysyłania tam jakiejkolwiek broni.
Czytaj więcej
Trudno czuć się bezpiecznie, gdy jednego dnia pojawia się informacja, że jeszcze w 2024 roku Rosja może umieścić na orbicie Ziemi broń atomową oraz informacja, że Wielka Brytania omal nie trafiła w okręt podwodny z ministrem obrony na pokładzie pociskiem Trident, który teoretycznie ma być groźby raczej dla Rosji niż brytyjskich ministrów.
Sam Kreml od kilku lat prowadzi kampanię propagandową w tej sprawie, co pewien czas informując o zawarciu odpowiednich porozumień z różnymi państwami, nawet takimi, które nigdy nie posiadały kosmicznych ambicji, np. Sierra Leone czy Uganda.