– Lezą i lezą. Bywa, że jest ich 10–15 razy więcej niż nas tutaj (w okopach) – mówią dziennikarzom ukraińscy żołnierze z pozycji obronnych pod Marjinką, na zachodnich przedmieściach Doniecka.
Rosjanie od wielu miesięcy próbują zdobyć ukraińskie umocnienia, z których widać domy Doniecka. Od początku stycznia zaczęły się intensywne, codzienne szturmy. Podobnie jak w Bachmucie czy Wuhledarze.
Czytaj więcej
„Skutki rosyjskiego ataku na Wuhłedar to utrata co najmniej 31 pojazdów: 13 czołgów (głównie T-72), 12 wozów bojowych, specjalistycznych pojazdów, w tym inżynieryjnych. Zniszczone lub porzucone przez Rosjan” – opisał pole bitwy jeden z ukraińskich blogerów.
Zajadłe walki trwają też na północy, w okolicach Kreminnej. Ale tam mniej są podobne do wojny pozycyjnej na innych odcinkach frontu. Starcia trwają w lasach na południe od tej miejscowości, gdzie obie strony szybko zmieniają pozycje czy dokonują rajdów w głąb zaplecza przeciwnika.
Próbując jakoś zmienić sytuację na swoją korzyść – przynajmniej propagandowo – rosyjskie dowództwo wysłało w zeszłym tygodniu w lasy koło Kreminnej swoje najnowsze wozy bojowe wsparcia piechoty Terminator. – Rakiety, karabiny maszynowe, solidny pancerz, na pewno go ochroni – opowiadał korespondent rosyjskiej telewizji Rossija 24, odprowadzając Tereminatora między drzewa.