Izraelska broń dla Ukrainy? Na pewno nie teraz

Wypowiedź jednego ministra nie zmienia ostrożnej postawy Izraela. Bezpieczeństwo kraju jest za bardzo uzależnione od Rosji, by uczestniczyć w dozbrajaniu Ukrainy.

Publikacja: 18.10.2022 06:30

Żołnierka izraelskiej armii

Żołnierka izraelskiej armii

Foto: PAP/EPA

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 237

Izrael w sprawie rosyjskiej inwazji zachowuje się inaczej niż Zachód. Nie wprowadził sankcji wobec Moskwy. Jako najważniejszy przykład swojego wsparcia dla Kijowa przedstawia przekazanie szpitala polowego. O izraelskiej broni, w tym sprawdzonej w obronie przeciwrakietowej, Ukraina od miesięcy nie mogła marzyć.

Nadzieję Ukraińców i zachodnich obserwatorów na zmianę stanowiska w sprawie dostaw broni wzbudził niedzielny wpis w mediach społecznościowych izraelskiego ministra Nachmana Szai.

Szai ogłosił, że skoro Rosjanie dostają do ataków przeciwko Ukraińcom broń z Iranu, największego wroga Izraela, to należy wesprzeć dostawani broni Kijów, tak jak to czynią USA i całe NATO. „Teraz już nie ma wątpliwości, po której stronie Izrael powinien stanąć w tym krwawym konflikcie” - napisał Szai, minister do spraw diaspory.

Czytaj więcej

Think tank: Uderzenia dronów Shahed-136 bez znaczenia militarnego

Z rozmów z Izraelczykami, które przeprowadziłem i z publicznych wypowiedzi izraelskich ekspertów, wynika jednak, że Nachman Szai jest raczej osamotniony. Izrael nie dostarczy broni Ukrainie. W łagodnej wersji: na pewno nie podejmie decyzji teraz, przed przyśpieszonymi wyborami do parlamentu, które odbędą się 1 listopada. W brutalniejszej: nie zrobi tego i w dającej się przewidzieć przyszłości.

Prof. Efraim Inbar, szef konserwatywnego think tanku Jerozolimski Instytut Strategii i Bezpieczeństwa, uważa, że takie dostawy byłyby dowodem „głupoty, którą politycy zawsze się mogą wykazać”. Podkreśla w rozmowie z rp.pl, że nie można drażnić Rosji, która jest Izraelowi potrzebna do tego, by Iran nie zbudował w Syrii wyrzutni rakiet i nie uczynił z niej wygodnego miejsca do ataków na izraelskie terytorium.

- Może niektórzy liberalni i lewicowi politycy chcieliby się opowiedzieć jednoznacznie po stronie Zachodu i jak on wspierać Ukrainę - mówi prof. Inbar. Takim lewicowym politykiem jest minister Szai z Partii Pracy.

Czytaj więcej

Miedwiediew: Jeśli Izrael dostarczy broń Ukrainie, zniszczy wszelkie relacje z Rosją

Na wpis tego izraelskiego polityka ostro zareagował Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji, a obecnie zastępca Putina w Radzie Bezpieczeństwa: dostawy broni dla Ukrainy oznaczałyby zniszczenie rosyjsko-izraelskich stosunków.

- Groźba Miedwiediewa wskazuje, że Putin jest pod presją wynikającą z porażek na froncie - skomentował Josi Melman, dziennikarz specjalizujący się w sprawach bezpieczeństwa wiele lat związany z lewicowo-liberalnym dziennikiem „Haarec”. Dodał, że groźba skierowana jest do izraelskich wojskowych i polityków, którzy od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę walczą „o uwolnienie się od strachu” przed szantażującym ich Putinem.

- Nie ma mowy o dostawach izraelskiej broni, przynajmniej do wyborów - uważa Melman.

Inny ważny izraelski dziennikarz, zajmujący się bezpieczeństwem, proszący o zachowanie anonimowości, powiedział mi, że wybory nic tu nie zmienią. Stosunki z Rosją są dla Izraela zbyt ważne, by ryzykować wsparciem dla dalekiej Ukrainy.

Rosja geograficznie odleglejsza, ale militarnie i politycznie bliska, ma pod kontrolą dyktatora Syrii. Od 2015 roku w tym kraju stacjonują rosyjskie wojska. Z Baszarem Asadem współpracują jednak nie tylko Rosjanie, ale i Irańczycy, którzy z terytorium Syrii chcieliby atakować Izrael. A władze w Teheranie wiele razy zapowiadały, że chcą zniszczyć państwo żydowskie.

- Bez dialogu z Moskwą powstrzymanie irańskiego zagrożenia nie byłoby możliwe - podkreślają izraelscy dyplomaci.

Minister obrony Izraela Beni Ganc mówił we wrześniu, że na terenie Syrii jest co najmniej 10 ośrodków, w których Iran pracuje nad rakietami średniego i dalekiego zasięgu. Zaangażowana jest w to także rządowa instytucja syryjska.

Izraelczycy przeprowadzają wiele ataków lotniczych na cele związane z Iranem czy proirańskim Hezbollahem w Syrii, zdarza się, że kilka razy w miesiącu. I Rosjanie nie reagują, choć to oni kontrolują syryjską przestrzeń powietrzną. Nawet więcej - dochodzi do „taktycznej koordynacji”.

Izraelczycy atakują tak, by, jak tłumaczył mi w 2019 roku znany izraelski dziennikarz Ronen Bergman, „mieć pewność, że rosyjscy żołnierze, rosyjskie lotnictwo, piloci nie będą dotknięci przez te ostrzały w Syrii". - Bo jeżeli Rosjanin zginąłby od izraelskiego ognia, to byłby problem - mówił.

Jak dodał, „jest szyfrowana linia telefoniczna między podziemną centralą sił powietrznych pod Tel Awiwem i bazą Hmeimim w Syrii, gdzie mieści się dowództwo rosyjskie. Izraelski dowódca operacji lotniczych chwyta za słuchawkę – on oczywiście nie zna rosyjskiego, ale wielu jego żołnierzy tak, i mogą pomóc – i po prostu dzwoni do rosyjskiego generała”.

Izrael w sprawie rosyjskiej inwazji zachowuje się inaczej niż Zachód. Nie wprowadził sankcji wobec Moskwy. Jako najważniejszy przykład swojego wsparcia dla Kijowa przedstawia przekazanie szpitala polowego. O izraelskiej broni, w tym sprawdzonej w obronie przeciwrakietowej, Ukraina od miesięcy nie mogła marzyć.

Nadzieję Ukraińców i zachodnich obserwatorów na zmianę stanowiska w sprawie dostaw broni wzbudził niedzielny wpis w mediach społecznościowych izraelskiego ministra Nachmana Szai.

Pozostało 92% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany