Czytaj więcej
24 lutego Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Minister obrony Ołeksij Reznikow przyznaje, że ofensywa ukraińskiej armii na wschodzie kraju przebiega lepiej niż się spodziewano.
Przez pół roku Ukraińcy nie dali się zwyciężyć, teraz zaczęli sprawdzać, czy rosyjska armia podatna jest na klęskę. Rosyjskie dowództwo zdawało sobie sprawę z ewentualnego zagrożenia na froncie na wschód i południowy wschód od Charkowa. Dlatego na półtora tygodnia przed ukraińską ofensywą Rosjanie sami uderzyli w tym rejonie, kierując się na Czugujew. Ukraińcy odparli ich, choć z pewnym trudem.
Czytaj więcej
Niespodziewany, ukraiński atak we wschodniej części frontu kończy się po pięciu dniach dotarciem do rosyjskiej granicy.
Kłopoty Ukraińców z powstrzymaniem ataku uspokoiły rosyjskich generałów. Zaczęli więc gorliwie wykonywać rozkaz Władimira Putina, by do 15 września zdobyć cały Donbas. Przewozili tam swoje oddziały z frontu pod Charkowem. Niewykonanie prezydenckiego polecenia groziło im dymisjami, za to wykonanie zgubiło armię.
Ukraiński atak spadł na osłabione linie rosyjskiej obrony. Szybko się okazało, że nie ma tam odpowiednika ukraińskich obrońców Mariupola. Nie było chętnych do bohaterskiej walki i pewnie śmierci, nie bronili żadnego miasta, uciekając po kolei ze wszystkich. Bez wątpienia swoją rolę odegrało zaskoczenie, gdy nagle spychani od pół roku z kolejnych pozycji ukraińscy żołnierze ruszyli do ataku. Jak i liczebna przewaga atakujących.