– Mord był celowy. Rosjanie chcą zlikwidować jak najwięcej Ukraińców – uważa ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba. Na razie miejscowe władze znalazły ciała ponad 300 zamordowanych, ale cała miejscowość „jest nimi usiana”.
Strzał w głowę
Rozmiary zbrodni są porażające. Dowództwo armii uważa, że okupanci starali się zabić wszystkich mężczyzn w wieku 16–60 lat, czyli zdolnych do walki. Ale pomordowano też dużo kobiet. Większość ofiar zginęła od strzałów w głowę. Niektórzy mieli ręce skrępowane białymi taśmami. – Kazali nam nosić takie na rękawach – mówiła jedna z mieszkanek.
Czytaj więcej
Czy dlatego, że stoi za nimi atrakcyjny surowcowo Kreml, rosyjscy dowódcy mieliby spać spokojnie? Czy zbrodniarze i rzeźnicy przestają być zbrodniarzami i rzeźnikami tylko dlatego, że ich kraj zasiada na stałe w Radzie Bezpieczeństwa ONZ?
„Istnieją zasady survivalu w okupowanych miastach: nie wychodzić (na ulicę), na pierwsze żądanie oddawać telefony i pieniądze, wódkę, biżuterię. Nie chodzić w drogiej odzieży, nawet w nowych butach sportowych. Nóż w rękę i uszkodzić je. Odzież brudna, nie czyścić. Wyglądać jak bezdomni włóczędzy. Wtedy szanse przeżycia zwiększają się z 30–40 proc. do 70–80 proc. Przynajmniej w konflikcie z takim bydłem, jak to z Rosji” – napisał w jednej z sieci społecznościowych Ukrainiec, który przeżył okupację.
Ale nic to nie pomoże, jeśli akcja eksterminacyjna jest planowa. „Rozstrzeliwanie, sądząc ze stanu ciał, trwało w ciągu kilku ostatnich dni. A to znaczy, że nie było spontaniczne (…). Znaczy, był rozkaz i mamy do czynienia z jeszcze jedną zbrodnią wojenną” – sądzi jeden z kijowskich wojskowych.