Logika wojny bierze górę nad dyplomatycznym rozwiązaniem

Wśród przywódców zachodnich to Emmanuel Macron najczęściej spotykał się i rozmawiał ostatnio z Władimirem Putinem. Ale i on stracił nadzieję na pokojowe rozwiązanie kryzysu.

Publikacja: 23.02.2022 21:00

Logika wojny bierze górę nad dyplomatycznym rozwiązaniem

Foto: Sergei Karpukhin/TASS

Zapowiedź szczytu Joe Bidena z Władimirem Putinem: to był wielki sukces, jaki w czasie minionego weekendu uzyskał na Kremlu Francuz. Jednak w nocy z wtorku na środę Biały Dom ogłosił, że ani nie dojdzie do takiego spotkania, ani do wyznaczonych na czwartek rozmów sekretarza stanu Antony’ego Blinkena z Siergiejem Ławrowem, które miało je przygotować. Na 50 dni przed wyborami prezydenckimi we Francji to stawia w kłopotliwej sytuacji Macrona. W jego otoczeniu można jednak usłyszeć, że od ostatniego spotkania w 2019 r. Putin bardzo się zmienił: zamknięty w sobie, z obsesją na punkcie Ukrainy, żyje jakby w równoległym świecie.

Ukraińskie źródła dyplomatyczne przyznają „Rzeczpospolitej”, że z angażowania się na dyplomatycznej ścieżce zrezygnował też inny zachodni polityk, do tej pory skory do porozumienia z Kremlem – kanclerz Olaf Scholz. – Naszą ostatnią nadzieją pozostaje Recep Erdogan – mówią rozmówcy. Turecki prezydent miałby odwiedzić Kijów i Moskwę w najbliższych kilkudziesięciu godzinach. O ile do tego czasu Putin nie wyda rozkazu do frontalnego ataku na Ukrainę.

Czytaj więcej

Czy jest gdzieś nasz schron? Korespondencja Jerzego Haszczyńskiego z Kijowa

Także Moskwa zdaje się tracić nadzieje, że zdoła osiągnąć swoje cele bez wojny. Świadczą o tym żądania wobec Kijowa, jakie sformułował w środę rosyjski przywódca. Do rezygnacji z członkostwa w NATO doszło uznanie aneksji Krymu, podjęcie bezpośrednich rokowań z separatystami w Donbasie, a także demilitaryzacja kraju oraz ogłoszenie jego neutralności. Tyle że postulaty te są nie do spełnienia przez władze w Kijowie i raczej służą do usprawiedliwiania inwazji niż szukania rozwiązania w drodze rokowań.

– Spodziewamy się uderzenia, ale na razie w Donbasie – podkreślają wspomniane źródła dyplomatyczne. Chodzi o przejęcie kontroli nad dwiema trzecimi obwodów donieckiego i ługańskiego, które pozostają pod kontrolą Kijowa. Taki cel zadeklarował Putin, choć zastrzegł, że interwencja wojsk rosyjskich „nie musi nastąpić natychmiast”. W mediach społecznościowych jest jednak wiele filmów pokazujących duże ilości ciężkiego sprzętu wojskowego rozlokowanego w prowincjach graniczących z Donbasem.

Do rozwiązania siłowego Putina pcha także reakcja Zachodu na uznanie przez Kreml we wtorek niezależności tzw. Ługańskiej i Donieckiej Republik Ludowych. W ciągu kilku godzin sankcje nałożył właściwie cały Zachód. Co prawda szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba przyznał, że oczekuje „większych i szybszych restrykcji”, ale i te ogłoszone wskazują na determinację Ameryki i Europy. Sankcjami zostały w szczególności objęte dwa banki specjalizujące się w finansowaniu projektów państwowych: VEB i Promswjazbank. I choć nie chodzi o instytucje obsługujące szeroką grupę klientów, to jasny jest sygnał Waszyngtonu, że w tym kierunku pójdą dalsze restrykcje, jeśli Moskwa zdecyduje się na dalej idącą inwazję.

Czytaj więcej

Samotność Kremla. Rosja wyobcowana na arenie międzynarodowej

Amerykanie spodziewają się, że odcięcie od rynków finansowych czołowych banków, jak Sbierbank, doprowadzi do załamania rubla i paniki na rynkach giełdowych, co mogłoby zagrozić reżimowi Putina. Sankcje miałby też objąć kluczowe dla Rosji technologie. Jednak ani w Brukseli, ani w Waszyngtonie nie wspomniano o wstrzymaniu importu nośników energii, kluczowego źródła dewiz dla rosyjskiego państwa. Taki ruch doprowadziłby do wzrostu inflacji na Zachodzie i skokowego wzrostu cen gazu i ropy.

Ograniczone uderzenie tylko w Donbasie nie spełniłoby podstawowego celu Putina: obalenia władz w Kijowie. – Rząd, prezydent są teraz bardzo popularni – wskazują wspomniane źródła dyplomatyczne. Od grudnia poparcie dla członkostwa w NATO wzrosło z 55 proc. do 62 proc.

To jednak oznacza, że Putin może się zdecydować na uderzenie na Kijów od strony Białorusi oraz ofensywę na południową część Ukrainy poprzez desant od strony Morza Czarnego. Ukraińska marynarka wojenna nigdy nie podniosła się po utracie baz na Krymie w 2014 r. – od tej strony kraj pozostaje w zasadzie bezbronny.

Tak duża ofensywa może uruchomić szeroką falę uchodźców, nawet do 7 mln osób. W środę władze w Kijowie wezwały Ukraińców mieszkających w Rosji (2–3 mln osób) do natychmiastowego powrotu do kraju. Zasadnicza część uciekinierów trafiłaby do Polski. Przy ich przyjmowaniu chce pomóc amerykańska armia: w naszym kraju jest już ok. 6,5 tys. żołnierzy USA, a także 700 Brytyjczyków i 350 Kanadyjczyków. Warszawę odwiedziła także unijna komisarz ds. imigracji Ylva Johansson.

Zapowiedź szczytu Joe Bidena z Władimirem Putinem: to był wielki sukces, jaki w czasie minionego weekendu uzyskał na Kremlu Francuz. Jednak w nocy z wtorku na środę Biały Dom ogłosił, że ani nie dojdzie do takiego spotkania, ani do wyznaczonych na czwartek rozmów sekretarza stanu Antony’ego Blinkena z Siergiejem Ławrowem, które miało je przygotować. Na 50 dni przed wyborami prezydenckimi we Francji to stawia w kłopotliwej sytuacji Macrona. W jego otoczeniu można jednak usłyszeć, że od ostatniego spotkania w 2019 r. Putin bardzo się zmienił: zamknięty w sobie, z obsesją na punkcie Ukrainy, żyje jakby w równoległym świecie.

Pozostało 87% artykułu
Konflikty zbrojne
Izraelski atak na dowódcę Hezbollahu. „To kolejny cios dla organizacji”
Konflikty zbrojne
Operacja w obwodzie kurskim. Rosja spodziewała się jej od końca 2023 roku
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku