Michał Szułdrzyński: Dlaczego Donald Tusk grozi Jarosławowi Kaczyńskiemu przedterminowymi wyborami

Sondaże dziś pokazują, że koalicja kierowana przez Donalda Tuska mogłaby liczyć na znacznie lepszy wynik niż 15 października. Mogłaby nawet odrzucać prezydenckie weto. To oznaczałoby, że obóz PiS traci jakikolwiek wpływ na rzeczywistość polityczną. I tego najbardziej obawia się Jarosław Kaczyński.

Publikacja: 30.01.2024 17:18

Michał Szułdrzyński: Dlaczego Donald Tusk grozi Jarosławowi Kaczyńskiemu przedterminowymi wyborami

Foto: PAP/Rafał Guz

Premier Donald Tusk złożył we wtorek podczas konferencji prasowej dość zaskakującą deklarację. – Gdyby w jakiś sposób prezydent [Andrzej] Duda i instytucje, których wiarygodność i ważność są bardzo wątpliwe, z jakąś nadzwyczajną kreatywnością znajdą sposób, aby blokować funkcjonowanie państwa, jeśli prezydent Duda chciałby uniemożliwić wypłatę ludziom pieniędzy, to wtedy być może ja się zdecyduje na rozpisanie nowych wyborów, skrócenie kadencji parlamentu. Ta władza ma ludziom pomóc – stwierdził szef rządu.

Choć pozornie adresatem jego wypowiedzi była głowa państwa, to groźba zdaje się być skierowana przede wszystkim do Jarosława Kaczyńskiego.

Do czego odnoszą się słowa Donalda Tuska? 

Chodzi o pojawiające się spekulacje dotyczące losów ustawy budżetowej. Zgodnie z konstytucją to jedyny dokument, którego prezydent nie może zawetować. Ale może go wysłać do Trybunału Konstytucyjnego. Sejmowe kuluary huczą od plotek, że Jarosław Kaczyński usiłuje skłonić prezydenta właśnie do takiego ruchu.

Czytaj więcej

Tusk ostrzega: Mogę zdecydować się na przyspieszone wybory

Jednocześnie prezydent w wywiadzie udzielonym podczas forum ekonomicznego w szwajcarskim Davos wyraził nadzieję, że będzie mógł budżet podpisać. Stwierdził, też że nie widzi możliwości by w Polsce odbyły się przedterminowe wybory. Konstytucja daje prezydentowi prawo rozwiązania Sejmu, gdyby nie dostał w terminie budżetu z parlamentu. Sejm i Senat jednak terminów dotrzymały, więc nawet odesłanie ustawy do TK nie zmienia sytuacji.

Czy odesłanie budżetu do TK byłoby na rękę PiS?

Jednak odesłanie budżetu do Trybunału Konstytucyjnego, szczególnie kierowanego przez Julię Przyłębską, byłoby dla rządzących poważną komplikacją. Prezydent zawetował w grudniu ustawę okołobudżetową, w której zapisane były m.in. podwyżki dla nauczycieli. Przez to ich wypłata się opóźni. Odrzucenie przez sędziów kierowanych przez Julię Przyłębską budżetu byłoby powodem kryzysu znacznie większej wagi.

Czytaj więcej

Senat przyjął ustawę budżetową na 2024 r. bez poprawek. Co zrobi prezydent?

Po pierwsze nie wiadomo, czy rządząca Koalicja Obywatelska uznałaby werdykt. Ostatnio np. minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz ogłosił, że wyrok dotyczący przepisów o likwidacji TVP i PR nie ma mocy, ponieważ został wydany przez Trybunał wadliwie obsadzony – z udziałem tzw. sędziów dublerów.

Ale bez względu na to – po drugie – zakwestionowanie ustawy przez TK stworzy wrażenie chaosu. I będzie potęgować wcześniejsze wrażenie w związku z przejmowaniem mediów publicznych, prokuratury czy ułaskawienia Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Powstaje wrażenie dwuwładzy, czy istnienia dwóch systemów prawnych. A to pozwala PiS mówić wyborcom: popatrzcie do jakiego chaosu doprowadził Polskę Tusk.

Czego tak naprawdę najbardziej boi się PiS? 

Ale ta gra też ma swoje ograniczenia. Czym innym jest bowiem wrażenie chaosu, a czym innym możliwość realnego rządzenia państwem. Donald Tusk – mając oczywiście ograniczenia w postaci możliwego weta prezydenta – ma wolną rękę do działania. Ale gdyby konflikt polityczny i chaos uniemożliwiły mu rządzenie, mógłby zacząć tracić poparcie swych wyborców, a oni sami mogliby tracić cierpliwość. Co ciekawe PiS używa najmocniejszej retoryki, ale wciąż jest to tylko narracja. Wbrew obawom nie zdecydował się na eskalację fizycznego konfliktu, na przykład przez blokowanie mównicy w Sejmie czy siłowe wprowadzenie do Sali obrad Wąsika i Kamińskiego mimo stwierdzenia wygaśnięcia ich mandatów przez marszałka sejmu Szymona Hołownię.

Co mówią sondaże o wyniku wcześniejszych wyborów?

I właśnie tego zdaje się dotyczyć groźba Tuska: wcześniejsze wybory mogłyby dla PiS skończyć się katastrofą. Sondaże bowiem pokazują, że PiS powoli słabnie i jego poparcie przybliża się do poparcia dla Platformy. W niektórych badaniach (ale to CBOS) PiS nawet spada na drugie miejsce. Według badania United Surveys dla Wirtualnej Polski partie Kaczyńskiego i Tuska mogą liczyć na 28 proc poparcia każda. Niemal 19 procent otrzymałaby Trzecia Droga, niemal 10 zaś Lewica. To zaś oznacza, że w wyniku przyspieszonych wyborów obecna koalicja rządząca zdobyła większość pozwalającą na odrzucanie prezydenckiego weta.

I to jest właśnie czerwona linia, na przekroczenie której nie może sobie pozwolić Jarosław Kaczyński. Utrata mniejszości blokującej odrzucenie prezydenckiego weta sprawia, że półtora roku przed opuszczeniem Pałacu Prezydenckiego przez Andrzeja Dudę, obóz PiS traci jakikolwiek wpływ na rzeczywistość polityczną. I to jest właśnie sedno groźby, jaką we wtorek wypowiedział pod adresem PiS Donald Tusk.

Premier Donald Tusk złożył we wtorek podczas konferencji prasowej dość zaskakującą deklarację. – Gdyby w jakiś sposób prezydent [Andrzej] Duda i instytucje, których wiarygodność i ważność są bardzo wątpliwe, z jakąś nadzwyczajną kreatywnością znajdą sposób, aby blokować funkcjonowanie państwa, jeśli prezydent Duda chciałby uniemożliwić wypłatę ludziom pieniędzy, to wtedy być może ja się zdecyduje na rozpisanie nowych wyborów, skrócenie kadencji parlamentu. Ta władza ma ludziom pomóc – stwierdził szef rządu.

Pozostało 90% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska