Oczywiście była podstawa, by usunąć posła Krzysztofa Bosaka z prezydium Sejmu i fotela wicemarszałka. Nie zareagował na czas jako prowadzący obrady, skutkiem czego jego partyjny kolega Grzegorz Braun dostał szansę, by przedstawić na forum parlamentu swoje niewczesne elukubracje o żydowskim święcie Chanuka. Polsce było to potrzebne, by nawiązać do klasyka, jak dżuma. Ale i Konfederacji – jak cholera.
Czytaj więcej
Sejm większością głosów zdecydował o uchyleniu immunitetu posłowi Konfederacji Grzegorza Brauna. Wcześniej taki krok rekomendowała sejmowa Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych.
Dlaczego Konfederacja nie chciała wyrzucić Grzegorza Brauna
Skandal wywołany w polskim parlamencie rozniósł się szeroko po świecie, konfederaci zaś z bezradności wyrywali sobie włosy. Bo przecież nie są aż tak naiwni, by wierzyć, że afera przełoży się sondaże. Jeśli ktoś na tym mógł zyskać, to tylko poseł Grzegorz Braun, po raz kolejny zwracając na siebie uwagę antysemitów i różnej maści „frików”, ale nie sama partia. Myślę, że liderzy Konfederacji Bosak i Mentzen po chwilowym szoku szybko zyskali pewność, że Braun to kolejny polityczny balast, którego należałoby się pozbyć, ale zwyciężyła arytmetyka, która – po wykluczeniu Brauna – pozbawiłaby partię statusu klubu parlamentarnego. I pewnie twarzy wśród najbardziej betonowego elektoratu.
Z tej perspektywy pozbawienie go immunitetu, proces i potencjalne skazanie to rozwiązanie dużo wygodniejsze. Braun może zostać spławiony cudzymi (sędziowskimi) rękami, zostawiając konfederatom przestrzeń na pojękiwanie, nieszczere łzy i pełne boleści miny. Paradoksalnie, zadziwiająca zgodność posłów przy głosowaniach nad perspektywą sądzenia posła Grzegorza Brauna pokazuje, że jednak – wobec ewidentnego wariactwa – można, nawet w polskim Sejmie, osiągnąć jakiś konsensus.
Czytaj więcej
Posłowie zagłosowali przeciwko odwołaniu z funkcji wicemarszałka Sejmu przedstawiciela Konfederacji Krzysztofa Bosaka.