To, co miało być dramatem, zmieniło się w farsę. Prezydent Andrzej Duda mógł już dawno zakończyć epopeję byłych szefów CBA – od końca grudnia, gdy w sprawie Mariusza Kamińskiego i Maciej Wąsika zapadł prawomocny wyrok, mógł każdego dnia wyjść, tak jak dziś, przed kamery i powiedzieć, że wszczyna procedurę ułaskawieniową (fakt, że jest to nieco inny tryb niż ten zastosowany w 2015 roku ma dla całej sprawy znaczenie drugorzędne), bo uważa Kamińskiego i Wąsika za ludzi kryształowo uczciwych. Miał do tego prawo. Jednak konsekwentnie tego nie robił. Kamiński i Wąsik równie konsekwentnie powtarzali na każdym kroku, że są gotowi zostać więźniami politycznymi i w kazamatach reżimu Tuska miesiącami oczekiwać jutrzenki wolności.
Drugie ułaskawienie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika – miała być tragedia w wielu aktach
Wszystko wyglądało jak przygotowania do tragedii w wielu aktach: jeszcze w momencie, gdy policja wchodziła do Pałacu Prezydenckiego, by wyprowadzić z niego obu skazanych prawomocnym wyrokiem ministrów, wydawało się, że będziemy świadkami długiej sagi o uwięzionych przez bezwzględny reżim politykach bohatersko zaznaczających na ścianie celi dni do odzyskania wolności. Powstał Komitet Obrony Więźniów Politycznych, Kamiński i Wąsik rozpoczęli głodówkę, prezydent w środę wygłosił oświadczenie, że będzie uparcie dążył do ich uwolnienia, alarmując świat, że o to w Polsce rząd umieszcza w więzieniu przeciwników politycznych. Oczywiście drugie ułaskawienie było wykluczone – bo przecież pierwsze było ważne – zaznaczał prezydent.
Czytaj więcej
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik są pierwszymi po 1989 roku więźniami politycznymi - powiedział prezydent Andrzej Duda w oświadczeniu po spotkaniu z żonami obu zatrzymanych polityków PiS. Prezydent ogłosił wszczęcie postępowania ws. ułaskawienia Kamińskiego i Wąsika.
I co? I okazało się, że determinacji wszystkim aktorom dramatu wystarczyło na nieco ponad dobę. Nagle fakt, że prezydent uważa pierwsze ułaskawienie za obowiązujące, nie przeszkadza mu wydać drugiego aktu łaski. Komitet Obrony Więźniów Politycznych może już zająć się działalnością czysto teoretyczną, bo nie za bardzo będzie miał kogo bronić. Głodówka przynosząca efekt po niecałych 24 godzinach również nie brzmi jak jakiś wielki dramat osadzonych. Porównania do więźniów politycznych w innych niedemokratycznych reżimach stały się jeszcze bardziej groteskowe – skoro naszych rzekomych „więźniów politycznych” w każdej chwili mógł uwolnić z lochów ich polityczny przyjaciel, prezydent, i właśnie to zrobił. Trudno będzie budować mit politycznych męczenników na dobie spędzonej w areszcie. Bardziej wyglądało to na odegranie roli, a gdy polityczny teatr zmienił się w twarde realia więzienia – ucieczkę na z góry upatrzone pozycje.