Posłowie Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik nie mogą wrócić do
Sejmu, bo stracili mandat z chwilą, kiedy został wydany prawomocny wyrok sądu –
twierdzą posłowie nowej koalicji. – Wraca państwo policyjne, tragedia –
odpowiadają im politycy PiS. Wraz z wygaszeniem mandatów poselskich byłych
szefów służb przez marszałka Hołownię, wszyscy uczestnicy tego politycznego
thrillera stanęli nad otchłanią. I choć wszyscy starają się tego uniknąć, niewątpliwie ktoś straci równowagę i w nią wpadnie.
Dlaczego PiS broni skazanych Kamińskiego i Wąsika
Szymon Hołownia zapowiedział, że zwróci się do obu polityków „z pisemną prośbą, by powstrzymali się od wykonywania obowiązków wynikających z mandatu”. Oni jednak nie zamierzają tego zrobić, bo czują się niewinni, a PiS ich broni, twierdząc, że zarówno decyzja o wygaśnięciu mandatów, jak i sam wyrok skazujący na karę więzienia jest polityczny. W tej układance istotny jest też prezydent, który już raz w 2015 roku obu panów ułaskawiał, choć było to przed wyrokiem skazującym, i ani myśli tego aktu powtarzać, twierdząc, że nie został podważony. Wszystko bowiem, co robi pan prezydent, jest słuszne, a jeśli nie, to i tak jest słuszne.
Czytaj więcej
Po wygaszeniu mandatów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika szansę na powrót do Sejmu ma posłanka, o której było głośno w poprzedniej kadencji.
I byłaby to pewnie tylko prawnicza przepychanka, gdyby nie działo się na naszych oczach to, przeciw czemu głosowało tak wielu wyborców w październiku: polityka wciąż dokonuje zamachu na praworządność.
Politykom wolno mniej, ale więcej
W dodatku cała gra toczy się o wolność osobistą dwóch osób, co prawda polityków, ale jednak istot ludzkich, które niewątpliwie będą się bronić przed więzieniem do upadłego. I doprowadzą do sytuacji, w której państwo, chcąc zachować choć resztki powagi, będzie musiało usunąć obu z sali sejmowej lub chociaż odsunąć od wejścia i doprowadzić do zakładu penitencjarnego. A wtedy może okazać się, że zwykłym ludziom, z natury łagodnym i zajmującym się swoimi sprawami – takie metody stosowane wobec polityków, nawet jeśli byłyby oczywiste wobec zwykłego obywatela, wydadzą się przesadą.