Czytaj więcej
11 grudnia w Sejmie exposé wygłosił Mateusz Morawiecki. Sejm nie udzielił wotum zaufania rządowi Morawieckiego - "przeciw" było 266 posłów, "za" - 190. W drugim kroku konstytucyjnym jako kandydat na premiera został wskazany Donald Tusk.
PiS szedł do wyborów parlamentarnych bez planu „B” – mimo że sondaże od pewnego czasu wskazywały, że utrzymanie bezwzględnej większości w Sejmie może być dla partii rządzącej zadaniem trudnym łamane na niewykonalnym.
Jak PiS zrobił wszystko, by jakakolwiek koalicja z tą partią była niemożliwa
Cała strategia wyborcza PiS opierała się na manichejskiej narracji – po jednej stronie miłujący ojczyznę patrioci, którzy budzą się i zasypiają ze słowem „Polska” na ustach i własnymi piersiami chronią nas przed Rosją, Unią Europejską, Niemcami, imigrantami, ideologią gender i feminatywami. Po drugiej stronie była cała reszta, która chce Polskę sprzedać, zniewolić, wyrzec się suwerenności, a Polakom kazać pracować aż do śmierci. W tym świecie nie było niczego pośredniego – kogoś, kto był chociaż neutralny, z kim PiS mógłby myśleć o budowaniu koalicji.
Czytaj więcej
Bez przekonania i większych emocji premier Morawiecki wygłosił exposé w imieniu swojego rządu, przed głosowaniem wotum zaufania w Sejmie. Trudno się dziwić temu brakowi optymizmu, skoro nie było to wejście w nowy czas, tylko rozstanie z władzą.
Przed wyborami wiele mówiło się, że PiS mógłby stworzyć koalicję z Konfederacją – i rzeczywiście, są pola na których taką koalicję można byłoby sobie wyobrazić. Problem w tym, że nawet w czasie kampanii wyborczej PiS nie wysyłał niemal żadnych pozytywnych sygnałów pod adresem Konfederacji. Przeciwnie, raczej starał się dociskać ją do ściany, zaostrzając np. kurs wobec Ukrainy czy coraz częściej mówiąc o Unii Europejskiej językiem Zbigniewa Ziobry i Suwerennej Polski. A wszystko to przy niemal całkowitym ignorowaniu istnienia Konfederacji przez TVP.