To nie było przemówienie, które miałoby kogoś przekonać do głosowania za gabinetem PiS. Morawiecki nie ma szans na większość i wiedzieli o tym wszyscy obecni na sali plenarnej Sejmu. Premier mówił więc do swoich, usiłując minimalizować straty.
Czytaj więcej
11 grudnia w Sejmie exposé wygłosił Mateusz Morawiecki. Sejm nie udzielił wotum zaufania rządowi Morawieckiego - "przeciw" było 266 posłów, "za" - 190. W drugim kroku konstytucyjnym jako kandydat na premiera został wskazany Donald Tusk.
Morawiecki: premier czy outsider?
Trudno też określić, dla kogo wystąpienie Morawieckiego zostało napisane. Dla szefa rządu? Dla lidera opozycji? Dla outsidera, próbującego naszkicować własny plan wewnętrznej emigracji? Morawiecki usiłował bronić dorobku ostatnich lat władzy PiS, ale zszedł z linii bezpośredniego starcia politycznego – nie wymieniał nazwisk polityków opozycji, unikał osobistych ataków i nie wchodził w polemiki. Zamiast tego prowadził dyskurs, którego zabrakło być może pod koniec lat 90-tych – krytykując twardy neoliberalizm i upominając się o prawa „prostego człowieka”. Tyle, że dziś ten podział wygląda już inaczej, czego Morawiecki nie dostrzega. Prosta kalka pęknięcia na „Polskę liberalną” i „Polskę solidarną” nie pasuje do rzeczywistości, w której to Donald Tusk wyzywa na pojedynek PiS w sprawie tego, kto szybciej wprowadzi 800 plus, nie pasuje do priorytetu nowej władzy którą Morawiecki próbował straszyć, jakim jest podniesienie wynagrodzeń nauczycielom o 30 procent. I może jest to nawet w pewnej mierze zasługa PiS, tyle, że zbyt dużo grzechów popełniła odchodząca władza, by wystarczyła na ich przykrycie.
Czytaj więcej
Gdyby Mateusz Morawiecki prowadził kampanię w tym stylu, w jakim wygłosił w Sejmie poniedziałkowe exposé, być może wcale nie musiałby oddawać władzy. Ale po nim wystąpił Jarosław Kaczyński i znów podzielił Polskę na pół. Który przemawiał w imieniu PiS?
Deklaracje mówiące o suwerenności gospodarczej Polski i uwolnieniu kraju od dyktatu obcego kapitału nie współbrzmią z radością z obecności w Polsce międzynarodowych koncernów, zupełnie przypadkowo wymienianych z nazwy, żeby się na pewno utrwaliła. Takich niekonsekwencji przemówienie premiera było pełne.