Bogusław Chrabota: Rosyjska komedia z Prigożynem w roli głównej

Po wielkim buncie wielka kompromitacja. Prigożyna, Putina i całej Rosji. Rewolta się skończyła dzięki interwencji Łukaszenki. Prigożyn pozostanie bezkarny.

Publikacja: 25.06.2023 12:19

Na zdjęciu: rozmowy Jewgienija Prigożyna (w środku) z generałem Władimirem Aleksiejewem (z prawej) i

Na zdjęciu: rozmowy Jewgienija Prigożyna (w środku) z generałem Władimirem Aleksiejewem (z prawej) i wiceministrem obrony Rosji Junus-biekiem Jewkurowem (z lewej)

Foto: AFP

Co tam dziś o poranku słychać w Moskwie – spytacie? Cóż, sprawa „buntu” Jewgienija Prigożyna okazała się typowym slapstickiem. Ten typ komedii – gdybyście państwo zapomnieli - charakteryzuje się dużą ilością ruchu, mocno przerysowanymi postaciami i groteskowo niebezpiecznymi przygodami. W rolę Charliego Chaplina wcielił się w tym wypadku Prigożyn, a Putin - w obśmiewanego przez niego grubasa. Ostatecznie, porządek na planie filmowym zaprowadziła trzecia postać tej komedii, przyciężkawy policjant - Aleksandr Łukaszenko. Trio i nieznany reżyser osiągnęło przy tym światowy sukces; „buntowi” w Rosji przez kilkanaście godzin przyglądał się z mieszanymi emocjami cały glob.

Co właściwie się wydarzyło? O tym będziemy pisali pewnie jeszcze długo. Bo – tak naprawdę – nikt nie wie, kto i po co pociągał za sznurki. Podobnie jak trudno uwierzyć, a piszą o komentatorzy na całym świecie, że skórę Putinowi uratował białoruski dyktator.

Czytaj więcej

Krótka historia buntu Jewgienija Prigożyna: Od marszu na Moskwę po wyjazd do Mińska

Łukaszenka ratuje Putina?

To musi być wersja dla prasy, choć oczywiście nie można wykluczyć, ze „kucharz Putina” nie mogąc się dodzwonić do byłego pracodawcy, wykręcił numer Łukaszenki. Ten już nie miał problemów z pośredniczeniem w rozmowach z Władimirem Władimirowiczem. Sojusznicze linie prezydenckie działają bez względu na szerokość geograficzną i porę dnia.

Slapstick. Tylko, że w państwie z największym arsenałem nuklearnym na świecie. Nie wiadomo: bać się, czy śmiać się. Jedno i drugie straszne.

Najprostsza interpretacja, jaka się nasuwa podpowiada dość banalny scenariusz. Prigożyn oczywiście miał rację, że wojna jest prowadzona w sposób fatalny i skrajnie niekompetentny. Szojgu oczywiście powinien zrezygnować. Ostrzał jednostek Wagnera się wydarzył, i albo był świadomą prowokacją, albo efektem nadmiernej ilości wypitego alkoholu przez artylerzystów. Dlatego Prigożyn miał powód, by się zdenerwować. Ostatecznie jednak, u bram Moskwy uspokoiły go telefony licznych kolegów. „Żenia, ty durak?” „Żenia nie wygłupiaj się. Zawracaj”. 

Prigożyn sam zrozumiał, że uczestniczy w komedii

Otrzeźwiały Prigożyn więc zawrócił, przekonany przez Łukaszenkę, że nikt nie pociągnie go do odpowiedzialności za bunt, zdradę państwowa i śmierć broniących kremlowskich władz żołnierzy. I właśnie to ostatnie jest najbardziej dramatyczną prawdą o współczesnej Rosji.

Czytaj więcej

Jak Łukaszenko wykorzysta rozwiązanie buntu Prigożyna

Słuszny skądinąd bunt wydarza się z piątku na sobotę. Z soboty na niedzielę się kończy. Buntownicy idą niemal nie niepokojeni na Moskwę, a potem zawracają. Osłupiały Putin nie wie co się dzieje. Ucieka, albo nie. A całą sytuację rzekomo ratuje słaby i pogardzany dyktatorek z Mińska. Na koniec wszyscy udają, że nic się nie stało. Slapstick. Tylko, że w państwie z największym arsenałem nuklearnym na świecie. Nie wiadomo: bać się, czy śmiać się. Jedno i drugie straszne.

Co tam dziś o poranku słychać w Moskwie – spytacie? Cóż, sprawa „buntu” Jewgienija Prigożyna okazała się typowym slapstickiem. Ten typ komedii – gdybyście państwo zapomnieli - charakteryzuje się dużą ilością ruchu, mocno przerysowanymi postaciami i groteskowo niebezpiecznymi przygodami. W rolę Charliego Chaplina wcielił się w tym wypadku Prigożyn, a Putin - w obśmiewanego przez niego grubasa. Ostatecznie, porządek na planie filmowym zaprowadziła trzecia postać tej komedii, przyciężkawy policjant - Aleksandr Łukaszenko. Trio i nieznany reżyser osiągnęło przy tym światowy sukces; „buntowi” w Rosji przez kilkanaście godzin przyglądał się z mieszanymi emocjami cały glob.

Pozostało 82% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska