Krzysztof Adam Kowalczyk: 800+ to gwarantowany przepis na inflację

Znaczna waloryzacja 500+ może mieć sens tylko przy wprowadzeniu niskiego progu dochodowego. Inaczej będzie to pewny przepis na utrwalenie inflacji na poziomie około 10 proc.

Publikacja: 15.05.2023 13:34

Jarosław Kaczyński podczas konwencji programowej PiS w Warszawie obiecał, że od przyszłego roku prog

Jarosław Kaczyński podczas konwencji programowej PiS w Warszawie obiecał, że od przyszłego roku program 500+ zostanie zamieniony na 800+.

Foto: PAP/Leszek Szymański

Już się prezes NBP Adam Glapiński cieszył, że inflacja „spada na łeb na szyję” z sięgającego niemal 20 proc. „płaskowyżu” (w kwietniu wyniosła 14,7 proc., licząc rok do roku), a tu prezes PiS Jarosław Kaczyński pędzi z kanistrami benzyny, by jej ogień na nowo zasilić. Taki właśnie skutek będą miały zaprezentowane w niedzielę wyborcze propozycje, by podnieść świadczenie 500+ do 800 zł miesięcznie, przyjęte wręcz euforycznie przez jego towarzyszy partyjnych.

Nam, podatnikom, dołoży to szacowany na ok. 24 mld zł wydatek do rocznego rachunku za program kosztujący już dziś – bagatela – ponad 40 mld zł. To kwoty mające wpływ na zjawiska cenotwórcze. W poniedziałek notowania firm handlowych na giełdzie rosły, bo inwestorzy odczytali pomysł PiS następująco: ludzie dostaną dużo więcej pieniędzy do ręki, więc obroty sklepów wzrosną, a handlowcy będą mieli okazję poprawić marże (a więc i zyski), które są ostatnio pod presją wskutek słabnącej koniunktury gospodarczej. Wyższe marże to, mówiąc wprost, wyższe ceny. A to oznacza, że wprawdzie inflacja może i spadnie w tym roku do prognozowanych 10 proc., ale na tym poziomie prawdopodobnie zostanie na dłużej.

Czytaj więcej

Kaczyński obiecuje 800 plus i bezpłatne leki dla dzieci

To bardzo niebezpieczne, bo inflacja utrwalona na poziomie czterokrotnie wyższym od celu NBP uderzać będzie najsilniej w rodziny z dołu drabiny dochodowej. Właśnie te, którym program 500+ ma pomagać. W praktyce 10-proc. roczny wzrost cen oznacza, że w trzy lata ceny wzrosłyby łącznie o 33 proc. (potęga procentu składanego) i jeśli ktoś przez ten czas nie dostanie podwyżki, będzie de facto przez kwartał pracował za darmo.

Z drugiej strony przyznać trzeba, że przyspieszony wzrost cen, zwłaszcza w ostatnich dwóch latach, mocno nadwerężył realną wartość 500+. Pieniądze te wystarczały w 2016 r., gdy program ruszał, na zakup towarów, które dzisiaj kosztują już średnio 736 zł. Tyle wynika z prostego przeliczenia rocznych wskaźników inflacyjnych podawanych przez GUS, a przecież one są uśrednione w ramach tzw. koszyka konsumpcyjnego przeciętnego polskiego konsumenta. Żywność drożała mocniej, a na nią ubożsi wydają relatywnie większą część dochodów niż ogół społeczeństwa.

Podwyżka jak leci dla wszystkich, a o to chodzi w wyborczej przynęcie PiS, jest czystym absurdem ekonomicznym

Podniesienie więc świadczenia dla nich – nawet z naddatkiem, do 800 zł – ma pewien sens społeczny, ale już podwyżka jak leci dla wszystkich, a o to chodzi w wyborczej przynęcie PiS, jest czystym absurdem ekonomicznym. Jak zminimalizować szkody tego szaleństwa? Można by np. wprowadzić niski próg dochodowy – zamożniejsi przecież dadzą sobie radę bez tego zasiłku. Zaoszczędzone pieniądze pozwoliłyby sfinansować waloryzację 500+ bez wysyłania na rynek dodatkowego wielkiego strumienia pieniędzy. I w pewnym stopniu stępić proinflacyjny efekt pomysłu Jarosława Kaczyńskiego.

Już się prezes NBP Adam Glapiński cieszył, że inflacja „spada na łeb na szyję” z sięgającego niemal 20 proc. „płaskowyżu” (w kwietniu wyniosła 14,7 proc., licząc rok do roku), a tu prezes PiS Jarosław Kaczyński pędzi z kanistrami benzyny, by jej ogień na nowo zasilić. Taki właśnie skutek będą miały zaprezentowane w niedzielę wyborcze propozycje, by podnieść świadczenie 500+ do 800 zł miesięcznie, przyjęte wręcz euforycznie przez jego towarzyszy partyjnych.

Pozostało 85% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska