Michał Szułdrzyński: PiS doskonale wie, że łamało prawo przy wyborach 2020 roku

To dopiero początek programu „bezkarność+”. W obozie władzy widać wielką wzajemną nieufność. Rozmaite frakcje świetnie rozumieją, że prokurator generalny Zbigniew Ziobro w każdej chwili może uderzyć śledztwem w kogoś z frakcji mu przeciwnej.

Publikacja: 21.10.2022 12:25

PiS wie też, że może za rok stracić władzę, a wówczas przeprowadzenie takich śledztw może zlecić kol

PiS wie też, że może za rok stracić władzę, a wówczas przeprowadzenie takich śledztw może zlecić kolejny prokurator generalny

Foto: PAP/Mateusz Marek

Złożenie przez Prawo i Sprawiedliwość projektu ustawy abolicyjnej dotyczącej wyborów prezydenckich w 2020 roku pokazuje, że rządzący doskonale są świadomi tego, że próba przeprowadzenia wyborów kopertowych była nielegalna. I choć proponowana ustawa dotyczy na razie wyłącznie samorządowców, którzy przekazali spisy wyborców Poczcie Polskiej, ma ona ogromne znaczenie polityczne.

Po pierwsze, to już bodaj trzecia próba przegłosowania ustawy o bezkarności przy okazji organizacji wyborów kopertowych. Rząd nakazał ich przygotowanie, choć zgodnie z prawem wybory powinny się odbyć w sposób normalny, gdyż za późno wziął się za pracę nad stosownymi zmianami w prawie i w dodatku dla poparcia ich nie miał sejmowej większości. Stąd NIK skierowała zawiadomienia do prokuratury w sprawie całej listy urzędników, którzy na polecenie premiera przygotowywali wybory, w tym np. zlecili druk kart wyborczych, choć nie było na to podstawy prawnej. Co ciekawe, PiS w uzasadnieniu obecnego projektu powołuje się na konstytucję, ale ta przecież mówi o zasadzie praworządności, czyli że urzędnicy mogą działać tylko w ramach prawa. Jeśli działali na podstawie przepisów, które były dopiero projektowane, w oczywisty sposób przekroczyli swoje uprawnienia.

Czytaj więcej

Posłowie PiS złożyli w Sejmie projekty ustaw ws. abolicji za wybory kopertowe i lex Czarnek 2.0

I tu – po drugie – widać obawę PiS o losy sprzyjających władzy samorządowców, którzy postanowili przekazać poczcie spisy wyborców, choć nie było ku temu podstaw prawnych. Zapadają już bowiem w tej sprawie wyroki, które mogą być kłopotem dla ludzi bliskich PiS w zbliżającej się kampanii wyborczej. Ale dotyczy to nie tylko samorządowców. Działania pozostałych urzędników też zapewne PiS będzie usiłowało objąć programem „bezkarność+”, jeśli teraz mu się uda z samorządowcami.

Dlaczego? Bo widać tu wielką wzajemną nieufność w obozie władzy. Rozmaite frakcje doskonale wiedzą, że prokuraturą kieruje Zbigniew Ziobro i w każdej chwili ktoś z frakcji mu przeciwnej może stać się obiektem śledztwa w sprawie złamania prawa w czasie wyborów kopertowych. PiS wie też, że może za rok stracić władzę, a wówczas przeprowadzenie takich śledztw może zlecić kolejny prokurator generalny. A zatem zrobi wszystko, by to zagrożenie zneutralizować, bo politycznie może być to dla niego poważnym zagrożeniem.

Ale najciekawszym pomysłem w nowej ustawie jest zatarcie wszystkich dotychczasowych wyroków w tych sprawach. To samo PiS, które przekonywało, że nie może ustawą przywrócić wszystkich skazanych przez Izbę Dyscyplinarną sędziów, bo to byłoby ingerencją w wymiar sprawiedliwości, nie ma problemów z proponowaniem, by zatrzeć wszystkie wyroki, które zapadły na bliskich sobie samorządowców.

Złożenie przez Prawo i Sprawiedliwość projektu ustawy abolicyjnej dotyczącej wyborów prezydenckich w 2020 roku pokazuje, że rządzący doskonale są świadomi tego, że próba przeprowadzenia wyborów kopertowych była nielegalna. I choć proponowana ustawa dotyczy na razie wyłącznie samorządowców, którzy przekazali spisy wyborców Poczcie Polskiej, ma ona ogromne znaczenie polityczne.

Po pierwsze, to już bodaj trzecia próba przegłosowania ustawy o bezkarności przy okazji organizacji wyborów kopertowych. Rząd nakazał ich przygotowanie, choć zgodnie z prawem wybory powinny się odbyć w sposób normalny, gdyż za późno wziął się za pracę nad stosownymi zmianami w prawie i w dodatku dla poparcia ich nie miał sejmowej większości. Stąd NIK skierowała zawiadomienia do prokuratury w sprawie całej listy urzędników, którzy na polecenie premiera przygotowywali wybory, w tym np. zlecili druk kart wyborczych, choć nie było na to podstawy prawnej. Co ciekawe, PiS w uzasadnieniu obecnego projektu powołuje się na konstytucję, ale ta przecież mówi o zasadzie praworządności, czyli że urzędnicy mogą działać tylko w ramach prawa. Jeśli działali na podstawie przepisów, które były dopiero projektowane, w oczywisty sposób przekroczyli swoje uprawnienia.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska