Oznacza to znaczący skok w porównaniu z ubiegłorocznym 11-proc. – wynika z niepublikowanych danych branżowej organizacji Ecommerce Europe. Jednak dla branży nie jest to wielki powód do zadowolenia, bo wzrost to w znacznej mierze efekt rosnących cen towarów i usług. Z raportu Ecommerce Europe wynika, że handel online w Polsce w 82 proc. generuje sprzedaż towarów, pozostałe 18 proc. to usługi.
Czytaj więcej
Po raz pierwszy od lat liczba kupujących online może spaść. To efekt zarówno korekty po pandemicznym boomie na online, jak i oszczędności Polaków wymuszonych rosnącymi kosztami.
Mimo danych o wzroście i ostrożnych prognozach sektor jest wciąż pełen optymizmu, tym bardziej że rozpoczyna się kluczowy z punktu widzenia rocznych obrotów okres, a całe drugie półrocze upływa pod tym znakiem. Nie oznacza to jednak końca spowolnienia. – Konsumenci będą powściągliwie planować swoje zakupy, wybierać te najistotniejsze, najbardziej potrzebne. A temu wszystkiemu towarzyszyć będzie poszukiwanie promocji. Ubiegły weekend, kiedy pogoda wyraźnie się zepsuła, przyniósł zdecydowane ożywienie w e-commerce – mówi Sebastian Błaszkiewicz, szef sprzedaży w Unity Group. – Ci, którzy wstrzelili się w ten czas z promocjami, zanotowali niewidziane ostatnio piki sprzedażowe. Sezon świąteczny dla polskiego e-commerce będzie dobry – dodaje, podkreślając, że będzie on naznaczony wyniszczającą walką na obniżki cen, czego efektem będzie obniżka marż. Najwięksi się obronią, ale problem z utrzymaniem się na rynku mogą mieć ci mniejsi gracze.
W niedawno ogłoszonym sprawozdaniu kwartalnym Allegro podało, że w trzecim kwartale 2023 r. planuje wzrost sprzedaży na swojej platformie w Polsce na poziomie 10–11 proc. r./r. przy wzroście przychodów o 19–21 proc. – W nadchodzących kwartałach oczekuje się poprawy sytuacji gospodarczej w większości krajów, w których działamy, więc jesteśmy przekonani, że szeroki wybór i świetne ceny sprawią, że nasza platforma pozostanie najlepszym miejscem do robienia zakupów – mówi Jon Eastick, dyrektor finansowy Allegro.