Poruszył mnie apel Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska solidaryzujący się z kierowcami strajkującymi w Niemczech domagającymi się wypłaty zaległych wynagrodzeń od trzech polskich firm. Tak bardzo dopiekł firmom unijny pakiet mobilności, że niektóre nie płacą?
Tam, gdzie przed pakietem mobilności rzetelnie stosowano kodeks pracy, koszty pracy wzrosły o 20 proc., a tam, gdzie go omijano, wzrost jest 80-proc. I ta część przewoźników ma problem z powrotem z szarej strefy. W dodatku pakiet jest mocno skomplikowany, bo kierowca raz jest pracownikiem delegowanym, a raz nie. U mnie, a ja jestem średnią firmą, jedna osoba monitoruje czas pracy kierowców i pod koniec miesiąca ciężko pracuje w nadgodzinach, by wyliczyć wynagrodzenia, które im się należą.
Zabraliśmy głos jako związek pracodawców, bo w Polsce jest przyzwolenie dla działania poza prawem, a także dlatego, że to nieuczciwa konkurencja, szczególne uciążliwa w czasach inflacji i kryzysu. Po I kwartale firmy wożące dobra konsumpcyjne widzą, że ta produkcja radykalnie spadła. Mówiąc wprost: brakuje towarów do przewożenia.
ZUS, urzędy skarbowe mówią przy tym, że brak im rozporządzeń, wytycznych, jak mają kontrolować wykonanie pakietu mobilności. A wtedy wszyscy, którzy pracują uczciwie, a jest ich 90 proc., uchodzą za naiwniaków. Nie dość, że państwo nie jest w takiej sytuacji naszym partnerem, to – nie reagując – pozwala na psucie wizerunku polskich transportowców w Europie Zachodniej. Wśród obywateli umacnia się wrażenie, że przedsiębiorca to taki cwaniak jak ten od respiratorów. Także politycy, mówiąc, że pierwszy milion trzeba ukraść, utrwalają przekonanie, że nie warto być uczciwym.
Zbliżają się wybory. Jakie postulaty ma pan do polityków jako przedsiębiorca?
Pierwszym postulatem jest zmiana rządu, który dewastuje dialog społeczny, umiejętność komunikacji i zdolność do współpracy, czyli to wszystko, co najważniejsze dla rozwoju. My, przedsiębiorcy, oczekujemy wspólnego działania od tych polityków, którzy odwołują się do państwa prawa i zasad demokracji. Niestety, jako obywatele nie mamy poczucia, że oni są w stanie razem tworzyć synergię i wartość dodaną. Wszyscy, którzy unikają wspólnych działań, de facto grają na PiS.
Wolna Polska ma u podstawy dwa nurty: liberalny i socjaldemokratyczny. Ja jestem związany z nurtem liberalnym, dla którego bez wolności politycznej nie ma wolności gospodarczej. Z kolegami z nurtu socjaldemokratycznego możemy się spierać o wysokość podatków czy sposób ich redystrybucji, ale najbardziej istotny fundament – wolność, także ta osobista, jest dla jednych i drugich ten sam.