Liz Truss została premierem raptem półtora miesiąca temu, a już musi przepraszać za swoje pomysły, informuje agencja Reuters.
- Chcę przyjąć na siebie odpowiedzialność i przepraszam za popełnione błędy – powiedziała Liz Truss w BBC w poniedziałek po południu. We wtorek premier zorganizowała spotkanie swojego gabinetu. Wśród polityków zdarzają się głosy, by partia wstrzymała się z próbami jej usunięcia ze stanowiska, zanim rząd przedstawi pełny budżet 31 października.
Czytaj więcej
Nowy brytyjski minister finansów chcąc ratować rynek obligacji będący w rozsypce przedstawił zmiany podatkowe, które nie tylko zlikwidowały niemal wszystkie propozycje premier Liz Truss, ale także zapewnią rządowi pozyskiwanie ok. 32 mld funtów rocznie.
Oznacza to katastrofę pierwszego projektu Liz Truss, czyli ogromnej reformy podatków, która przewidywała głównie obniżenie podatków dla najbogatszych, co oznaczałoby duże cięcia w usługach publicznych. Reforma zakładała około 45 mld funtów cięć podatków korporacyjnych, płacowych i dochodowych, w tym likwidacji najwyższej (45 proc.) stawki PIT. Miała to być największa obniżka podatków od pół wieku, która według deklaracji pani premier – miała wyrwać kraj ze stagnacji wzrostu, pisze Reuters.
Niestety, projekt zakończył się katastrofą, reforma nie tylko zebrała gromy ze strony ekonomistów, ale wywołała też paniczne reakcje rynków finansowych, kurs funta spadł do historycznie - najniższego poziomu względem dolara. Jak to opisywaliśmy w „Rz”, reformę ostro skrytykował MFW, wskazując na pogłębiającą się dziurę w finansach publicznych. W efekcie paniki, wzrosły koszty kredytów, pożyczkodawcy wycofali oferty kredytów hipotecznych, a fundusze emerytalne wpadły w korkociąg. To spowodowało tak głęboką zapaść na rynku obligacji, że Bank Anglii został zmuszony do działania i zapowiedział nadzwyczajne kroki, aby zapobiec upadkowi funduszy emerytalnych. Co gorsza, Reuters informuje, że rząd będzie musiał teraz być może posunąć się dalej w poszukiwaniu cięć wydatków publicznych, niż byłoby to konieczne, gdyby premier Truss nie uruchomiła swojego planu gospodarczego w czasie gwałtownej inflacji.