Bardzo dobre dane z amerykańskiego rynku pracy (bezrobocie za oceanem wynosi zaledwie 5,9 proc., czyli jest najniższe od 2008 r.), które skutkowały w piątek ponad 1,1-proc. zwyżką indeksu S&P500, zdecydowanie poprawiły nastroje na światowych rynkach finansowych. W poniedziałek główne giełdy azjatyckie (w Tokio i Hongkongu) zakończyły notowania na ponad 1-proc. plusach. Fala popytu dotarła też do Europy, mimo że publikowane wcześnie rano ostateczne dane z na temat sierpniowych zamówień w niemieckim przemyśle okazały się zimnym prysznicem. W porównaniu z wcześniejszym miesiącem skurczyły się o 5,7 proc. zamiast oczekiwanych 2,9 proc. Inwestorzy zlekceważyli te doniesienia bo miały czystko historyczny wymiar a sierpniowa zadyszka w gospodarce, nie tylko za Odrą, była już dawno uwzględniona w cenach akcji. Dlatego na otwarciu giełda we Frankfurcie rosła aż o 1,3 proc. Paryż zaczął tydzień na 0,6-proc. plusie a Londyn zyskiwał 0,35 proc.

Liderem zwyżek (zmiany przekraczały 1 proc.) była jednak giełda w Moskwie, mocno „sponiewierana" w zeszłym tygodniu. Na tym tle giełda w Warszawie prezentowała się bardzo przyzwoicie. WIG zyskiwał 0,49 proc., do 54018,45 pkt. WIG30 rósł o 0,55 proc., do 2641,96 pkt. a WIG20 o 0,6 proc., do 2458,67 pkt. Zwyżkom, podobnie jak w piątek, towarzyszyły jednak niewielkie obroty. Po kwadransie nie przekraczały 30 mln zł co poddaje w wątpliwość tezę o masowym powrocie inwestorów na GPW. Na otwarciu najgorszą inwestycją spośród firm z ekstraklasy było Asseco Poland, które symbolicznie traciło na wartości. Po kwadransie listę spadkowiczów powiększyły też Orange Polska, które taniało blisko 2 proc. Tyle samo, ale na plusie, było za to LPP. Po ok. 1,4 proc. drożały też KGHM i PZU, czyli ulubione firmy inwestorów zagranicznych. Z mniejszych firm uwagę przyciągał debiutujący Polwax. Inwestorzy, którzy w IPO nabywali papiery po 15 zł, na otwarciu mogli je zbyć po 15,2 zł.

Szybko jednak kurs wzrósł nawet do 15,89 zł by po kilku minutach ustabilizować się na poziomie ok. 15,4 zł, co oznaczało 3-proc. zarobek. Bardzo dobrze, na 2,5-proc. plusie, wystartował też czeski CEZ, którego akcje kosztują 99 zł. Energetyczny koncern ma chrapkę pobić roczne maksimum notowań (101,7 zł) ustanowione kilka dni temu. Kolejne godziny na giełdach europejskich nie zapowiadają większych zmian. Pusty kalendarz danych makroekonomicznych sprawi, że graczom będzie brakowało impulsów do zajmowania lub zamykania pozycji. Daje to jednak szanse, że poranne zwyżki utrzymają się aż do zamknięcia.

Na rynku walutowym euro w poniedziałek rano kosztowało 4,1820 zł, co oznaczało 0,12-proc. przecenę w porównaniu z piątkiem. Szwajcarski frank wyceniany był na 3,4530 zł (przecena o 0,25 proc.). Za dolara trzeba było płacić 3,3360 zł (spadek o 0,3 proc.).