Oscary: Czerwony dywan, gdy leje się krew

„CODA” filmem roku, sześć statuetek dla „Diuny”, tylko jedna dla faworytki Jane Campion za „Psie pazury”.

Publikacja: 28.03.2022 18:42

Sian Heder (druga od lewej), reżyserka filmu „CODA”, wraz z zespołem

Sian Heder (druga od lewej), reżyserka filmu „CODA”, wraz z zespołem

Foto: David Livingston/Getty Images /AFP

Trwa wojna w Ukrainie, jeden z aktorów w roli prezydenta broni kraju wraz z armią i obywatelami przed bestialską agresją Rosji, tymczasem Oscary zorganizowano jako wielką fetę, pełną glamouru, uśmiechów, wystrzałowych kreacji. Jak patrzeć na czerwony dywan, na którym przed wejściem do Dolby Theatre gwiazdy udzielają krótkich wywiadów, gdy w Ukrainie leje się krew, bombardowane są szpitale, szkoły i teatry, gdzie chronią się matki z dziećmi, zaś artyści walczą na pierwszej linii frontu, ryzykując życie?

Apple kontra Netflix

Podczas Oscarów były uwagi na temat równouprawnienia kobiet i maczyzmu, a także uśmiechy do artystów czarnoskórych. Ale amerykańscy filmowcy dzień po wizycie prezydenta Bidena we wschodniej Europie tragedię dziejącą się w Ukrainie skwitowali praktycznie jedną czarną planszą, na której wypisali słowa solidarności z walczącym narodem i prośbę o wsparcie. Zresztą skrzętnie unikając słowa wojna. Nieliczne gwiazdy miały na bogatych strojach niebieską wstążeczkę.

Czytaj więcej

Oscary 2022. Skandal na gali. Will Smith spoliczkował prezentera

Wcześniej jedna z prowadzących galę, standuperka Amy Schumer, proponowała, by w czasie uroczystości mógł z telebimu przemówić Wołodymyr Zełenski. Po to, by jak najwięcej ludzi Zachodu uświadomiło sobie, jak wielką tragedią jest inwazja Rosji na Ukrainę. Amerykańska Akademia Filmowa jednak się na to nie zdecydowała. Pewnie Sean Penn, który właśnie kręci dokument o Ukrainie, rozczarowany postawą Akademii będzie musiał, jak zapowiedział, wyrzucić swoje dwa Oscary.

A i tak „the show must go on”. Wielkim faworytem tegorocznej edycji Oscarów był antywestern „Psie pazury”, w którym Jane Campion pokazała świat nieakceptujący inności, bezlitosny w stosunku do słabszych i tych, którzy wyłamują się z narzucanych przez społeczeństwo norm.

A jednak Oscar dla najlepszego filmu roku przypadł filmowi „CODA” Sian Heder, o którym głośno zrobiło się zaledwie tydzień przed drugą turą głosowania, gdy dostał nagrodę Gildii Producentów Amerykańskich. „CODA” jest skrótem od Child of Deaf Adults – dziecka głuchoniemych dorosłych. Heder opowiedziała o dramacie dziewczyny, która jako jedyna z całej głuchoniemej rodziny rybaków słyszy i mówi, praktycznie stając się pośrednikiem między swoimi bliskimi a otoczeniem. Ale kocha śpiew i chce się go uczyć w college’u. Przychodzi więc moment, gdy zaczyna walczyć o prawo do własnego życia. Historia prosta.

Delikatne, niezależne kino. Ale nie wielkie. Podnosi je głównie znakomite aktorstwo. Grający ojca Troy Kotsur dostał Oscara jako drugi w historii aktor głuchoniemy. Sian Heder dostała statuetkę za najlepszy scenariusz adaptowany. Zaś „CODA” to produkcja Apple’a, który pokonał Netflix („Psie pazury”) w pojedynku platform streamingowych.

Ekipa „Psich pazurów”, które miały najwięcej, bo aż 12 nominacji, wyszła z Dolby Theatre z jedną tylko statuetką. Odebrała ją Jane Campion za reżyserię. To drugi Oscar urodzonej w Nowej Zelandii Australijki. Pierwszego dostała za scenariusz „Fortepianu”. Nie było niespodzianek w kategoriach aktorskich. Will Smith miał już wcześniej dwie nominacje do Oscara – za rolę pięściarza Muhammada Alego i ojca w „Pogoni za szczęściem”. Generalnie jednak zyskał sławę i pieniądze dzięki udziałowi w wielkich hitach lat 90. – „Dniu Niepodległości” czy „Facetach w czerni”. W filmie „King Richard. Zwycięska rodzina”, grając ojca dwóch znakomitych tenisistek Sereny i Venus Williams, znów udowodnił, że jest wspaniałym aktorem. Do końca nie wiadomo, czy stał się bohaterem skandalu, gdy spoliczkował na scenie Chrisa Rocka („Nie waż się mówić o mojej żonie! Stul pysk!”), czy też ustawki, jak twierdzą niektórzy.

Nominacja to sukces

W kategorii najlepszej aktorki wygrała faworyzowana Jessica Chastain. W słabym filmie „Oczy Tammy Faye” zagrała legendarną ewangelistkę. Wśród filmów animowanych zwyciężyła bajka dla dzieci, a nie mocny obraz o uchodźcach „Przeżyć” Duńczyka Rasmussena.

Polska „Sukienka” przegrała z faworyzowanym filmem „The Long Goodbye”, choć sama nominacja jest sukcesem młodego reżysera Tadeusza Łysaka. Janusz Kamiński, autor zdjęć do „West Side Story” Spielberga, musiał uznać wyższość Greiga Fraziera, który rzeczywiście zabłysnął w „Diunie”.

Superprodukcja Denisa Villeneuve’a zgarnęła zresztą najwięcej Oscarów, praktycznie we wszystkich, poza charakteryzacją, kategoriach zawodowych. Za najlepszy film zagraniczny członkowie Akademii uznali „Drive My Car” Ryusuke Hamaguchiego, nakręcony na podstawie prozy Murakamiego.

Trwa wojna w Ukrainie, jeden z aktorów w roli prezydenta broni kraju wraz z armią i obywatelami przed bestialską agresją Rosji, tymczasem Oscary zorganizowano jako wielką fetę, pełną glamouru, uśmiechów, wystrzałowych kreacji. Jak patrzeć na czerwony dywan, na którym przed wejściem do Dolby Theatre gwiazdy udzielają krótkich wywiadów, gdy w Ukrainie leje się krew, bombardowane są szpitale, szkoły i teatry, gdzie chronią się matki z dziećmi, zaś artyści walczą na pierwszej linii frontu, ryzykując życie?

Pozostało 89% artykułu
Film
„Blitz” otworzy tegoroczny festiwal EnergaCAMERIMAGE
Film
Polski kandydat do Oscara wybrany. Jaki film powalczy o nominację?
Film
"Bokser" Netflixa. Powyżej i poniżej pasa
Film
Batman powróci na ekran. I to nie raz
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Film
"Antychryst" Larsa von Triera: Seks pełen okrucieństwa