Jak poinformował w piątek 7 października „Spiegel Online”, o mały włos nie doszło do wpuszczenia nowego rosyjskiego szpiega do Niemiec. Rząd federalny wydał bowiem wizę wjazdową Rosjaninowi podejrzanemu o szpiegostwo, mimo że sprzeciwiał się temu Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) oraz służby wywiadowcze innego kraju europejskiego.
Według informacji „Spiegla” Rosjanin złożył po raz pierwszy wniosek o wizę w czerwcu, przedkładając jednocześnie zaproszenie rosyjskiego Konsulatu Generalnego w Lipsku. Z powodu zastrzeżeń służb wywiadowczych wniosek został odrzucony.
Jednak w trakcie negocjacji ws. akredytacji pracowników ambasady niemieckiej w Moskwie strona rosyjska ponownie poprosiła o pozytywne – „życzliwe” – rozpatrzenie wniosku. „W sierpniu mężczyzna złożył nowy wniosek”, pisze „Spiegel Online”. Jak wynika z wewnętrznych ustaleń, przy drugim podejściu wiza został przyznana, a „ostrzeżenie BfV zostało z powodu błędu przeoczone”. Podobno w międzyczasie błędu się jednak dopatrzono i wiza została unieważniona.
„Mimo wszystko sprawa ta zapewne spowoduje, że zachodnie organy bezpieczeństwa będą potrząsać z niedowierzaniem głową. Ponieważ ostrzeżenie innego europejskiego państwa zostało zignorowane” – stwierdza „Spiegel Online”. Tym bardziej, że podczas rozpatrywania wniosku europejski sprzeciw został zauważony i z tego właśnie powodu wydano Rosjaninowi niemiecką wizę krajową.
Niemcy oswojone ze szpiegami
Według „Spiegla” „Niemcy uchodzą za szczególnie oswojone w kontaktach z rosyjskimi szpiegami”. Jest tak dlatego, że szpiedzy rosyjscy, których się wydala, są głównie akredytowani jako dyplomaci w rosyjskich przedstawicielstwach. Gdy są wyrzucani z kraju, Rosjanie odpowiadają symetrycznie i wydalają tylu samych niemieckich dyplomatów. To zresztą zwyczajna praktyką dyplomatyczna.