Tuż przed samym przyjazdem tureckiego prezydenta rosyjskie lotnictwo uderzyło na północne rejony Syrii (okolice Afrinu) także kontrolowane przez Ankarę. Arabska prasa pisała, że w przeciwieństwie do Idlibu „zdarza się to bardzo rzadko" i możliwe, iż było ostrzeżeniem dla Erdogana przed rozmowami. Prztyczka wymierzył tureckiemu liderowi również odpowiednik rosyjskiego sanepidu, który przed jego wizytą znalazł groźne bakterie w tureckich pomidorach i zagroził zakazem ich importu.
Po rozmowach obaj prezydenci nie wyszli do dziennikarzy, a Erdogan tak szybko opuszczał rezydencję Boczarow Ruczej, że odmówił zjedzenia obiadu. Za to po jego wyjeździe specjalistyczne rosyjskie media – związane z wojskiem i powołujące się na informacje od rosyjskich wojskowych w Syrii – zaczęły pisać, że turecka armia opuszcza południową część rejonu Idlibu. „Część Idlibu już opuściły tureckie czołgi i broń pancerna. Ruch oddziałów odbywa się po trasie M4 (główna droga łącząca port w Latakii nad Morzem Śródziemnym ze wschodem kraju – red.). Przy tym armia Turcji cały czas kontroluje trasę" – twierdzi jedno z nich.
Ale oficjalnie nikt tego nie potwierdza.
Zaufany kontrahent
Jeśli Erdogan rzeczywiście postanowił oddać Idlib, to pojawia się pytanie, w zamian za co. Eksperci przed spotkaniem wskazywali, że Turek będzie chciał od Rosji dodatkowe dostawy gazu w obawie przed skutkami obecnego kryzysu w jego dostawach i gwałtownie rosnącymi cenami na ten surowiec. – Teraz, gdy widzimy dość skomplikowane procesy na europejskim rynku gazowym, Turcja czuje się absolutnie pewnie i stabilnie – po rozmowach powiedział Putin Erdoganowi, ale nic nie wiadomo o ewentualnych szczegółach porozumienia (jeśli do niego doszło).
Wszystkich zaskoczyła zaś informacja, że Erdogan zgodził się na zbudowanie przez Rosjan kolejnych dwóch elektrowni atomowych (pierwsza, w Akkuyu nad Morzem Śródziemnym, powinna zostać oddana do użytku w 2023 roku). Wydaje się, że to również ustępstwo w zamian za gaz. Tak jak i zapowiedź rozszerzenia współpracy wojskowej. Nie zważając na obiekcje Waszyngtonu, należąca do NATO Ankara zamierza dokupić kolejne rosyjskie systemy przeciwlotnicze S-400. W zamian Moskwa znów przebąkuje o przeniesieniu do Turcji produkcji niektórych podzespołów systemu, o co Turcy proszą od czasu pierwszych rosyjskich dostaw.