Chodzi o rosyjską dezinformację, której źródła ujawniła stworzona do walki z fake newsami francuska agencja kontrwywiadowcza Viginum.
Pluskwy miały być wszędzie
W październiku w Paryżu dotkliwie gryzące pasożyty miały być praktycznie wszędzie. Co chwilę w mediach społecznościowych pojawiały się zdjęcia z metra, teatrów, pociągów, domów prywatnych, a także lotniska Charlesa de Gaulle'a. Co ciekawe, pasożyty te były fotografowane w świetle dziennym, podczas gdy wiadomo, że wtedy akurat się chowają, bo żerują w nocy. Ale wtedy nikt na to nie zwrócił uwagi. To było pierwsze zignorowane ostrzeżenie.
Czytaj więcej
Pluskwy stały się ogromnym problemem nie tylko w Paryżu, ale także w Wielkiej Brytanii. Do walki z tymi owadami zaprzęgane są najnowocześniejsze technologie i najstarszy przyjaciel człowieka.
Jakaś pani zapięta pod szyję narzekała, że całe plecy ma pogryzione. Inna pani musiała leczyć się w szpitalu, bo dostała alergii. Co jakiś czas wypowiadali się specjaliści od zwalczania pasożytów. Jedni uspokajali, ale inni straszyli, chociażby poważnymi powikłaniami neurologicznymi, jakie mogą wystąpić po ukąszeniach. Cytowano amerykański „Journal of Medicine”, który wymieniał jako zagrożenia bezsenność, ponieważ osoby wrażliwe wolą w nocy czuwać, obawiając się, że w nocy zostaną ugryzione przez pluskwę. A turystom radzono, żeby szczelnie zamykali walizki w hotelach — aby pluskwy nie mogły się dostać do bagażu.
Plotka o pluskwach padła na podatny grunt
Dezinformacja padła na podatny grunt. Delikatnie ujmując, Paryż nie jest najlepiej wysprzątaną stolicą w Europie, choć pozostaje najchętniej odwiedzanym miastem na świecie. A w związku z Olimpiadą to zainteresowanie jeszcze wzrosło.