Sprzętowa drożyzna bije w zakupy polskiej armii

W koszu lądują plany wojskowych wydatków, bo wielki popyt na broń wywrócił układane latami kosztorysy. Na rynku decyduje dostępność broni, a ta potrafiła podrożeć w ciągu kilku lat i dwukrotnie.

Publikacja: 31.07.2023 03:00

Bojowy wóz piechoty Borsuk, uważany za osiągnięcie technologiczne państwowej (HSW) i prywatnej (Grup

Bojowy wóz piechoty Borsuk, uważany za osiągnięcie technologiczne państwowej (HSW) i prywatnej (Grupa WB) zbrojeniówki. Pojazd ma przenieść wojska zmechanizowane w epokę cyfrową

Foto: mat. pras.

Drożeje broń importowana i produkowana w kraju. Najprostszy oręż – karabinki MSBS Grot z radomskiego Łucznika podrożały, odkąd w Ukrainie trwa wojna, o niemal jedną trzecią. Ceny najnowszych bojowych wozów piechoty Borsuk z HSW, szacowane kilka lat temu na ok. 25 mln zł od sztuki, dziś są wspomnieniem. Za prototypy jeszcze przed fazą seryjnej produkcji wozów naszpikowanych elektroniką armia zapłaci ok. 36 mln zł za pojazd. Z kolei wydatki na budowę trzech fregat Miecznik to ścisła tajemnica i sprawa tak drażliwa, że MON boi się podać nowe, nawet przybliżone, szacunki wycen. Miały one kiedyś kosztować w sumie ok. 8 mld zł. Obecnie bardziej prawdopodobna jest kwota co najmniej kilkunastu miliardów złotych.

Kwestia sprzętowych wydatków za sprawą polityki informacyjnej ministra obrony Mariusza Błaszczaka pozostaje sprawą mało przejrzystą. Ciągle nie ma jasności, ile trzeba będzie ostatecznie zapłacić za przygotowywaną od lat budowę tarczy powietrznej krótkiego zasięgu Narew. Wielopoziomowy lotniczy parasol, który ma zbudować wspierana licencjami rodzima zbrojeniówka, w wojskowych planach sprzed dekady miał kosztować ok. 25 mld zł. Dziś oceny ekspertów nie schodzą poniżej 60–70 mld zł.

Czytaj więcej

Paweł Rożyński: Rozbrajająca beztroska PiS

– Wszystko zależy od tego, jak liczyć wydatki na budowę wielowarstwowego systemu artyleryjsko-rakietowego, jakie elementy techniki i okres serwisowania uwzględnić – wyjaśnia analityk militarny Tomasz Dmitruk.

Eksperci są zgodni: polska zbrojeniówka podnosząca systematycznie ceny swoich produktów dla sił zbrojnych nie jest wyjątkiem, sprzęt wojskowy drożeje lawinowo na całym świecie. Wymowny przykład: silniki do starszych typów niemieckich czołgów Leopard potrzebne do modernizacji bardzo rozpowszechnionej nie tylko w Europie broni, odkąd te pancerne maszyny pojechały walczyć nad Dnieprem, można dziś kupić u niemieckich producentów za cenę dwukrotnie wyższą niż jeszcze kilka lat temu.

Najdroższe rakiety

Cenowy, niekontrolowany skok dotyczy i tak dotąd horrendalnie drogiej broni rakietowej. Dlatego amerykańskie systemy Patriot dla tarczy powietrznej średniego zasięgu „Wisła” – a konkretnie wyrzutnie zamawiane w ramach drugiej fazy strategicznego programu zbrojeniowego realizowanego w Polsce – będą znacząco droższe. Jeszcze kilka lat temu, gdy zamówiono pierwsze dwie baterie Patriot produkcji Raytheon Missiles & Defense z zapasem pocisków PAC-3 MSE Lockheeda Martina, kosztowały one ok. 4,5 mld dol. Dziś Kongres USA zaakceptował sprzedaż Polsce sześciu kolejnych baterii za 15 mld dol. netto. – To zdecydowanie więcej niż poprzednio, tyle że nowe zestawy Patriot będą miały wydajniejsze stacje radiolokacyjne i wiele udoskonalonych rozwiązań, bo broń ma za sobą doświadczenia z kampanii w Ukrainie – tłumaczy Tomasz Dmitruk. Poza tym procedura sprzedaży Polsce Patriotów zgodnie z zasadami Foreign Military Sales dopuszcza ustalenie z USA ostatecznej należności w dwustronnych negocjacjach. Możemy zatem coś jeszcze utargować – pociesza Dmitruk.

Czytaj więcej

Korea ma kłopot ze zbrojeniowymi pożyczkami dla Warszawy

Pełna mobilizacja

To, że sprzęt wojskowy i amunicja drożeją na potęgę, nie dziwi Mariusza Cielmy, szefa pisma „Nowa Technika Wojskowa”. – Oczywiste zagrożenia wywołane agresją Putina otrzeźwiły rządy i zmobilizowały decydentów do przejrzenia stanu narodowych arsenałów. Okazało się, że dekady pokojowego współistnienia, które w zeszłym roku okazało się mirażem, spowodowały bezruch i degradację sprzętową niejednej armii. Dziś nie ma wątpliwości, że obniżenie rezerw środków bojowych nastąpiło nawet w najbogatszych i najlepiej zarządzanych krajach NATO – mówi Cielma. Niespodziewany drenaż wojennych zapasów w krajach atlantyckiej koalicji wywołała także akcja sprzętowej i materiałowej pomocy walczącej Ukrainie. – Dziś dozbrojenie sojuszniczych armii stało się nakazem chwili , a w polskich warunkach chodzi także o odbudowanie w jednostkach stanu podstawowego sprzętu – przypomina Mariusz Cielma.

Analitycy są zgodni: fabryki broni i przede wszystkim amunicji maksymalnie podkręcają dziś obroty, ale nie jest to łatwe, i podaż nowoczesnej pilnie potrzebnej broni nie nadąża za lawinowo rosnącym popytem. Dodatkowo start zbrojeniowego wyścigu zderzył się z gospodarczym spowolnieniem, głębokim kryzysem energetycznym i drożyzną czy wręcz niedostatkiem surowców i materiałów. Brakuje zwłaszcza komponentów elektronicznych niezbędnych do produkcji zaawansowanego technologicznie sprzętu. Szef największego w Europie rakietowego koncernu MBDA Éric Béranger na niedawnym spotkaniu z kadrą informował podwładnych: – Po dekadach odkładania inwestycji obronnych znów dominuje polityka nastawiona na dozbrajanie armii, a czas i terminowe dostawy ponownie zaczęły się liczyć w zakupach sprzętu wojskowego. Nie brak jednak kłopotów . – W sytuacji gdy mamy do czynienia z inflacją i zakłóceniami w łańcuchach dostaw, a niektóre niezbędne komponenty muszą być zamawiane z dwuletnim wyprzedzeniem, potrzebny jest nadzwyczajny wysiłek – przyznaje prezes Béranger.

PGZ waloryzuje koszty

Największy narodowy producent broni – Polska Grupa Zbrojeniowa – w kontraktach przewiduje „urealnianie” cen i kosztów. Szczegóły otacza rzecz jasna tajemnica.

– Plan Modernizacji Technicznej (PMT) armii ma charakter długookresowy – tłumaczy Jacek Matuszak z Biura Komunikacji PGZ. Oznacza to konieczność uwzględniania w umowach wielu czynników i ryzyk, w tym tych związanych ze zmieniającą się sytuacją makroekonomiczną czy geopolityczną. Z tych powodów każda umowa zawiera klauzule umożliwiające dostosowanie wartości danego programu w trakcie jego realizacji. Poziom wzrostu wartości jest każdorazowo szacowany indywidualnie. – Z uwagi na zapisy umów zawartych pomiędzy zamawiającym a wykonawcą nie możemy wskazać, czy i o ile wzrosły kwoty niezbędne do wykonania programów realizowanych w ramach PMT – stwierdza rzecznik PGZ. Mimo pieczęci „ściśle tajne” na finansowych raportach zbrojeniówki jest jasne, że drożyzna zadomowiła się w fabrykach broni na dobre.

Drożeje broń importowana i produkowana w kraju. Najprostszy oręż – karabinki MSBS Grot z radomskiego Łucznika podrożały, odkąd w Ukrainie trwa wojna, o niemal jedną trzecią. Ceny najnowszych bojowych wozów piechoty Borsuk z HSW, szacowane kilka lat temu na ok. 25 mln zł od sztuki, dziś są wspomnieniem. Za prototypy jeszcze przed fazą seryjnej produkcji wozów naszpikowanych elektroniką armia zapłaci ok. 36 mln zł za pojazd. Z kolei wydatki na budowę trzech fregat Miecznik to ścisła tajemnica i sprawa tak drażliwa, że MON boi się podać nowe, nawet przybliżone, szacunki wycen. Miały one kiedyś kosztować w sumie ok. 8 mld zł. Obecnie bardziej prawdopodobna jest kwota co najmniej kilkunastu miliardów złotych.

Pozostało 89% artykułu
Biznes
Polskie drony wojskowe trafią do Korei. Co krajowe firmy mogą sprzedać za granicą?
Biznes
Najnowszy iPhone już dostępny w Rosji. Klienci sięgną głęboko do kieszeni
Biznes
Dyplomacja półprzewodnikowa. Tajwan broni się przed komunistycznym sąsiadem
Biznes
Francuska Riwiera opanowana przez Rosjan. Kwitnie korupcja i luksus
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Biznes
Tak biznes pomaga powodzianom