Przetasowania na rynku usług ochrony

Trzęsienie ziemi czeka w tym roku branżę security. Słabsze firmy mogą nie wytrzymać uzusowania umów i cięć dopłat do pracowników niepełnosprawnych.

Publikacja: 29.05.2014 02:05

Przetasowania na rynku usług ochrony

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Walczak

Na wartym 7 mld zł rocznie, ale wciąż trapionym przez wojny cenowe rynku ochrony mniejsze spółki – a to największa grupa wśród ponad 2 tys. firm w Polsce – rozpoczęły nerwowe przymiarki do nowej sytuacji. Z jednej strony widać już efekty wprowadzonej na początku roku deregulacji. W jej efekcie wyraźnie zaczęło przybywać w terenie małych firm lokalnych, które łatwiej założyć po zniesieniu obowiązujących wcześniej surowych egzaminów na licencje.

– Z drugiej strony obserwujemy przygotowania do konsolidacji, badanie możliwości ewentualnych fuzji i sprzyjającą przejęciom większą elastyczność właścicieli, najbardziej nawet przywiązanych do własnej marki  – wylicza Sławomir Wagner, prezes Polskiej Izby Ochrony zrzeszającej 150 głównie mniejszych i średnich spółek.

W ocenie Wagnera w branży robi się coraz bardziej nerwowo, bo do przedsiębiorców dotarło, że to oni poniosą główny ciężar finansowy planowanego uzusowania umów cywilnoprawnych. – Jeśli ustawodawca nie wydłuży do ponad roku vacatio legis, najsłabsi nie wytrzymają finansowego uderzenia. I jak zwykle w podobnych sytuacjach uciekną w szarą strefę – ostrzega prezes PIO.

Dziś, według oceny Polskiej Izby Ochrony, w branży security dominują umowy śmieciowe – na ich podstawie zatrudnionych jest ponad 70 proc. z 300 tysięcy pracowników sektora. Michał Kasprzyk, ekspert izby, dodaje, że nastroje wśród przedsiębiorców dodatkowo się pogorszyły, gdy w maju w rachunkach zobaczyli skutki cięć w państwowych dopłatach do zatrudnienia osób niepełnosprawnych. Publiczne pieniądze wypłacane firmom o statusie zakładu pracy chronionej wciąż bardzo się liczą w bilansach wielu spółek security. Koszty pracy to zresztą kluczowy parametr w usługach związanych z bezpieczeństwem.

300 tysięcy osób pracuje obecnie w tym sektorze

Cena decyduje

Finansowe napięcia spowodowane decyzjami administracyjnymi to tylko jeden z katalizatorów zmian, które czekają branżę security. Od lat sektor prześladuje wyniszczająca wojna cenowa. W przetargach, nawet organizowanych przez instytucje publiczne, jak szpitale czy urzędy, proponowane są stawki godzinowe, rzędu 5,50–7 złotych za godzinę, czyli na krawędzi legalności i zwykłej przyzwoitości.

– Mimo pierwszych nieśmiałych prób rozszerzania kryteriów branych pod uwagę w konkursach, nadal w praktyce panuje dyktat najniższej ceny i wynikająca z prawa o zamówieniach publicznych blokada możliwości renegocjacji warunków kontraktów po ich zawarciu – ubolewa prezes Wagner . – Na rynku coraz wyraźniej widać tendencję do formowania się ścisłej czołówki krajowych czempionów i powiększania dystansu liderów – takich jak Konsalnet, Solid Security, giełdowy Impel, Securitas, Juwentus czy Ekotrade – od pozostałych średniaków i powiatowej drobnicy – mówi prezes PIO.

Trudny rynek, na którym firmy mają kłopot z osiągnięciem biznesowych celów, sprzyja konsolidacji. Dla przejmujących to sposób na szybszy wzrost, bo łatwiej im znaleźć firmy skłonne poddać się integracji.

Nieuchronna konsolidacja

To dlatego przetasowania obejmują stopniowo także branżowych liderów. O znaczącej fuzji myśli giełdowy Impel – na razie jednak prezes spółki Grzegorz Dzik unika podawania jakichkolwiek szczegółów. Konsalnet, największy gracz na krajowym rynku ochrony, przyspiesza przygotowania do zmiany właściciela.

Na pozycję lidera branży wraca uparty Solid. Dzięki przejęciom, m.in. części biznesu Konsalnetu, umacnia swą absolutną dominację w dziedzinie monitoringu. Ambitna spółka  City Security, która w ostatnich latach, stawiając na organiczny wzrost, konsekwentnie  przebijała się do czołówki, po zeszłorocznej fuzji z największą firmą czeską M2C zaczyna   wyznaczać nowe standardy w branży security w regionie.

Michał Kasprzyk, specjalista od fuzji i przejęć PIO, ocenia, że niezależnie od aktualnej koniunktury w branży konsolidacja polskiego sektora security wydaje się nieuchronna.  Standardy wyznacza Zachód, a to oznacza konieczność integracji i przezwyciężenia obecnego, ogromnego rozdrobnienia, gdy na krajowym rynku o zamówienia ostro i używając wszelkich możliwych metod rywalizuje ponad 2 tys. firm.

Nierozstrzygnięta gra o Konsalnet

To globalny potentat ochrony, skandynawski Securitas, a nie hiszpański  Prosegur,  może sięgnąć po Konsalnet, polskiego lidera rynku usług security – spekuluje branża.  Wejście Securitasu do rozgrywki o polska spółkę (ok. 750 mln zł rocznych przychodów) jest bardzo prawdopodobne, odkąd przymierzający się do akwizycji  Prosegur uznał, że wycena Konsalnetu  jest zbyt wysoka – twierdzą nasze źródła.

Właściciel Konsalnetu, fundusz  inwestycyjny  Value4Capital Eastern Europe, spodziewał się, że za główną część biznesu spółki dostanie ponad 400 mln zł. Tymczasem Hiszpanie oferowali znacznie mniej i negocjacje stanęły.

Analitycy branży  twierdzą, że  w wyścigu po lidera krajowego rynku miejsce iberyjskiej spółki  zajmie teraz Securitas.

Globalny Securitas działa w Polsce od początku transformacji, był jednym z pierwszych zagranicznych inwestorów, którzy weszli do Polski w nadziei na podbój rynku ochrony, ale zderzenie z realiami skutecznie wyhamowało ekspansję giganta. Obecnie grupa Securitas osiąga w kraju przychody rzędu 230 mln zł rocznie.  Ale w rozgrywce o Konsalnet stoi za jej polskim oddziałem potęga  korporacji zaliczanej w branży do trójki największych graczy w skali światowej. Securitas nie kryje ambicji:  nie poszedł w ślady zagranicznych gigantów, Grupy Czwartej czy Brinksa, którzy w ostatnich latach zwinęli swoje interesy w Polsce, zniechęceni wojnami cenowymi, odsprzedając aktywa ze stratą. Przejęcie Konsalnetu spowodowałoby  ogromny wzrost znaczenia Securitasu  i rewolucyjne przetasowania na polskim rynku. Skandynawski potentat   stałby się na nim niekwestionowanym numerem jeden.

Beniamin ?Krasicki, prezes City Security

Deregulacja, czyli m.in. zniesienie trudnych egzaminów na licencję pracownika ochrony, zdecydowanie ułatwia dostęp do zawodu i biznesu security. Efekty już widać – powstaje więcej firm lokalnych. W przetargach organizowanych przez instytucje publiczne widać zmianę – coraz częściej o wygranej nie przesądza wyłącznie niska cena, ale też doświadczenie, fakt zatrudniania pracowników na etat i jakość usług. Ostatnio przykład zastosowania nowych kryteriów dał w resortowym konkursie sam minister pracy. Sądzę także, że coraz więcej dużych polskich firm ochrony zdecyduje się na ekspansję zagraniczną. To jedyny sposób na zmniejszenie uzależnienia od krajowego rynku, gdzie wciąż zaskakują nas arbitralne, urzędowe decyzje.

Na wartym 7 mld zł rocznie, ale wciąż trapionym przez wojny cenowe rynku ochrony mniejsze spółki – a to największa grupa wśród ponad 2 tys. firm w Polsce – rozpoczęły nerwowe przymiarki do nowej sytuacji. Z jednej strony widać już efekty wprowadzonej na początku roku deregulacji. W jej efekcie wyraźnie zaczęło przybywać w terenie małych firm lokalnych, które łatwiej założyć po zniesieniu obowiązujących wcześniej surowych egzaminów na licencje.

Pozostało 92% artykułu
Biznes
Poczta Polska pomaga powodzianom. Przyspieszyła dostarczanie emerytur
Biznes
Polska firma zbrojeniowa sprzeda Korei Południowej tysiące dronów kamikadze
Biznes
Najnowszy iPhone już dostępny w Rosji. Klienci sięgną głęboko do kieszeni
Biznes
Dyplomacja półprzewodnikowa. Tajwan broni się przed komunistycznym sąsiadem
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Biznes
Francuska Riwiera opanowana przez Rosjan. Kwitnie korupcja i luksus