Potencjalne zyski będą wynikać z tego, iż bankowi emitenci kwitów depozytowych mogą zgodnie z umowami naliczyć odsetki i kary, gdy Rosjanie anulują swoje kwity depozytowe. Przypomnijmy, że kwity depozytowe są papierami wartościowymi, które są przedmiotem obrotu na zagranicznych rynkach.
Za granicą notowane są kwity depozytowe wielu największych rosyjskich firm. Jednak po napaści Rosji na Ukrainę zachodnie giełdy zawiesiły obrót tymi papierami, a Moskwa chce, aby kwity te, reprezentujące akcje firm, wróciły na moskiewski parkiet. Nastąpiło to po tym, jak notowania rosyjskich firm tąpnęły. Na przykład kurs największego rosyjskiego pożyczkodawcy, Sberbanku, na giełdzie w Londynie runął o ponad 90 proc.
– Kiedy akcje tutaj (w Rosji) są znacznie droższe, nie ma sensu tam nimi handlować. Dlatego nasze rosyjskie akcje, rosyjskie firmy, będą musiały tu wrócić, chyba że rząd podejmie inną decyzję – powiedział na początku kwietnia minister gospodarki Maksym Reszetnikow.
Nie jest jasne, ile firmy i banki mogą ostatecznie zarobić, jeśli dojdzie do wycofania kwitów depozytowych, jednak jak dowiedział się Reuters od osób zaznajomionych ze sprawą, potencjalnie mogą to być setki milionów dolarów.
Istnieje ponad 30 kwitów depozytowych rosyjskich firm, m.in. Gazpromu, Rosnieftu, Łukoila i Norilsk Nickel, wyemitowanych przez BNY Mellon, Deutsche Bank, Citigroup, JP Morgan, które były w obrocie m.in. na rynku amerykańskim i europejskim.