Od co najmniej kilku lat nasz kraj przypomina wielki plac budowy. Czy korzystają na tym branże cementowa, betonowa i kruszyw, czyli te w których mocną pozycję ma Lafarge?
Ostatnie lata na rynku budowlanym były bardzo interesujące i przyniosły rekordowe zapotrzebowanie na materiały budowlane. Według danych Stowarzyszenia Producentów Cementu produkcja cementu w tym roku osiągnie blisko 19 mln ton, co będzie wynikiem o 1 proc. lepszym niż w roku ubiegłym. Jednocześnie widzieliśmy spowolnienie i opóźnienie dużych projektów infrastrukturalnych mających wpływ na rynek kruszyw, które - w zależności od regionu - spadły w tym roku o 5-10 proc. Mimo zatrzymania niektórych projektów infrastrukturalnych, zauważalny był wzrost oddanych do użytku mieszkań o blisko 200 tys. W najbliższej przyszłości potrzeby infrastrukturalne czy mieszkaniowe utrzymają rynek na stabilnym poziomie, również dzięki funduszom UE, które będą dostępne do 2023 r.
A z czym wiążą się największe problemy?
Dziś obawy całej branży budzą wysokie koszty CO2 i energii. Te pierwsze wzrosły z 7 euro za tonę na początku 2018 r. do prawie 30 euro w tym roku. Aktualny giełdowy poziom cen uprawnień do emisji CO2 to blisko 25 euro za tonę. Koszty CO2 dla całego sektora przemysłu w Polsce mogą sięgnąć w tym roku nawet 80-90 mln euro. Dodatkowo mają one swoje odzwierciedlenie w cenach energii elektrycznej, która wzrosła w tym roku o prawie 35-40 proc. Dla nas jako producenta cementu prąd stanowi 30-35 proc. kosztów. Zmagamy się jeszcze z trzecim problemem jakim jest import cementu spoza UE, głównie z Białorusi i Turcji. Kraje te mają mniejsze wymogi środowiskowe i wyższą emisję CO2 o 10-15 proc., co związane jest z transportem cementu i niższą efektywnością tamtejszych cementowni. Ceny energii również są tam niższe. To duże zagrożenie dla produkcji w UE przy jednoczesnym podniesieniu poziomu emisji CO2 na świecie poprzez import cementu spoza wspólnoty o wyższym śladzie węglowym.
Czy polski przemysł cementowy na tle całej UE jest konkurencyjny?