Michał Szułdrzyński: Dlaczego Jarosław Kaczyński postawił na Tobiasza Bocheńskiego w wyborach na prezydenta Warszawy

Jeśli Tobiasz Bocheński wystartuje w przyszłym roku w wyborach prezydenckich, zmierzy się z Rafałem Trzaskowskim, z którym zapewne przegra w wyborach samorządowych w kwietniu tego roku. Zmieni pojedynek prezydencki z 2025 roku w rewanż za porażkę w roku 2024.

Aktualizacja: 05.02.2024 16:37 Publikacja: 05.02.2024 12:36

Prezes PiS Jarosław Kaczyński i kandydatej tej partii na prezydenta Warszawy Tobiasz Bocheński

Prezes PiS Jarosław Kaczyński i kandydatej tej partii na prezydenta Warszawy Tobiasz Bocheński

Foto: PAP/Paweł Supernak

Ogłaszając kandydaturę Tobiasza Bocheńskiego Jarosław Kaczyński w pewnym sensie wprowadził opinię publiczną w błąd. Choć prezes PiS powiedział, że Bocheński jest oficjalnym kandydatem na prezydenta Warszawy, to tak naprawdę tylko próba przetestowania tego polityka przed wyborami prezydenckimi.

Czytaj więcej

Wybory samorządowe 2024. Tobiasz Bocheński kandydatem PiS na prezydenta Warszawy

To ma być rozpoznanie bojem, sprawdzenie, jak reaguje na stres, czy potrafi pracować z piarowcami, czy jest tak samo plastyczny, jak okazał się w 2015 roku Andrzej Duda prowadząc dobrą kampanię i wygrywając wybory prezydenckie z Bronisławem Komorowski. A dziś bowiem PiS nie ma oczywistego kandydata, który mógłby stanąć w szranki podczas wyborów 2025 roku.

Kim jest Tobiasz Bocheński?

Z punktu widzenia młody polityk ma sporo zalet. Podobnie jak Duda jest doktorem prawa. Jest dość młody – ma trzydzieści sześć lat, w czasie wyborów prezydenckich, które odbędą się już za kilkanaście miesięcy będzie wciąż przed czterdziestką. Dzięki temu PiS będzie przekonywać, że reprezentuje młode pokolenie — większość jego kontrkandydatów obozu liberalnego będzie starsza.

Podobnie jak Duda pochodzi z profesorskiej rodziny (jego ojciec jest znanym teoretykiem literatury, specjalizującym się w Witkacym i Gombrowiczu), przetarł się przez politykę i administrację, pracując jako wojewoda łódzki a do grudnia mazowiecki.

Choć Kaczyński wychwalał, ze zna się na prawie administracyjnym, doktoryzował się z filozofii prawa – podobnie jak jego polityczny patron Zbigniew Rau – zajmując się myślą amerykańska filozofią liberalną i republikańską.

Jest też wysoki, przystojny, wygląda raczej jak republikański kongresmen niż typowy przedstawiciel partii Kaczyńskiego.

Czy Tobiasz Bocheński ma szanse w wyborach na prezydenta Warszawy?

Ale w najbliższych wyborach Bocheński raczej nie ma szans. Po pierwsze dlatego, że ogłoszono jego nazwisko raptem dwa miesiące przed wyborami. Ma więc wyjątkowo mało czasu na zaprezentowanie się niemal dwóm milionom mieszkańców stolicy.

Po drugie jego szanse mocno ogranicza jego dotychczasowy polityczny styl. Robił karierę w państwie rządzonym przez PiS dzięki politycznemu radykalizmowi. Nie wahał się mówić o „wirusie LGBT” by przypodobać się twardemu elektoratowi, ale też i kierownictwu PiS. Im też z pewnością musiał podobać się arogancki list, który skierował do Donalda Tuska po objęciu przez niego fotela premiera. Złożył dymisję ze stanowiska wojewody mazowieckiego obrażając nowego premiera i stwierdzając, że nie wyobraża sobie współpracy z nim. Niewiele go to kosztowało, wszak nowy rząd zawsze wymienia wojewodów, będących terenowym reprezentantem władzy centralnej. Wcześniej dał się też poznać jako polityk (bo zachowywał się jak polityk, choć był jako wojewoda urzędnikiem państwowym) wojujący z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim (paradoks polega na tym – uwaga dla czytelników spoza stolicy – że gabinety prezydenta i wojewody znajdują się w jednym kompleksie budynków przy Placu Bankowym).

W liberalnej warszawie Bocheński nie ma wielkich szans – choć dziś stara się odciąć od wcześniejszych wypowiedzi – szczególnie, że na starcie kampanii ma znacznie mniejsze poparcie i rozpoznawalność niż Patryk Jaki, który – mimo poświęcenia i ogromnej pracy, jaką wykonał w ostatnich wyborach samorządowych w 2018 roku – przegrał z Trzaskowski w pierwszej turze. Dlatego jedynym sensem wystawienia go przez PiS, skoro w tym roku nie ma szans, jest przetestowania go przed wyborami w przyszłym.

Kto będzie startować w wyborach prezydenckich 2025 roku?

Bo PiS nie ma na razie w nich dobrego kandydata. Z kim zetrze się kandydat prawicy? Rosną notowania Szymona Hołowni, który w sondażach sporo zyskuje, traci natomiast Rafał Trzaskowski, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej. Spekuluje się, że kandydować mógłby Donald Tusk, ale jeszcze żadne deklaracje nie padły. Swojego kandydata wystawi też zapewne lewica, którą z zachwytu nad koalicją z Donaldem Tuskiem wyrwała nieoczekiwana decyzja przewodniczącego PO, by iść osobno w wyborach samorządowych, choć lewica liczyła na wspólny start z Platformą. Prezydenckie ambicje ma też lider Konfederacji Sławomir Mentzen.

Czytaj więcej

Krzysztof Stanowski chce wystartować w wyborach prezydenckich. „Nie chcę wygrać”

W PiS rozważano Beatę Szydło oraz Mateusza Morawieckiego. Ten ostatni ma jednak spory elektorat negatywny, bo jego wizerunek mocno zużyło sześć lat premierowania. Tu Morawiecki plasuje się w tej samej kategorii co Donald Tusk – może prowadzić partię do wygranej w wyborach parlamentarnych, ale na to by uzyskać ponad połowę głosów, może to być za mało. Z kolei Szydło ma ambicje, ale warto pamiętać, że była ona twarzą wyborów w 2015 roku. PiSowi zaś zależy na tym, by odświeżyć swój wizerunek, skontrastować starszego pana Kaczyńskiego z młodością i dynamizmem kandydata. Dlatego Bocheński nadawałby się do tego najlepiej, jeśli sprawdzi się w Warszawie.

Rewanż za wybory samorządowe 2024?

Zresztą, jeśliby w przyszłym roku Bocheński konkurował o fotel prezydenta Polski z Rafałem Trzaskowskim, z którym zapewne przegra w kwietniu w wyborach samorządowych, będzie dobrze znał swojego kontrkandydata i zmieniłby elekcję 2025 roku w swoisty rewanż za rok 2024.

Ogłaszając kandydaturę Tobiasza Bocheńskiego Jarosław Kaczyński w pewnym sensie wprowadził opinię publiczną w błąd. Choć prezes PiS powiedział, że Bocheński jest oficjalnym kandydatem na prezydenta Warszawy, to tak naprawdę tylko próba przetestowania tego polityka przed wyborami prezydenckimi.

To ma być rozpoznanie bojem, sprawdzenie, jak reaguje na stres, czy potrafi pracować z piarowcami, czy jest tak samo plastyczny, jak okazał się w 2015 roku Andrzej Duda prowadząc dobrą kampanię i wygrywając wybory prezydenckie z Bronisławem Komorowski. A dziś bowiem PiS nie ma oczywistego kandydata, który mógłby stanąć w szranki podczas wyborów 2025 roku.

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Powódź 2024. Raport NIK jak lekcja
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Miłosz: Czy powódź przekona polityków, by oddali komunikację w ręce specjalistów
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Państwo to strażak i urzędnik. W powodzi nie zawiedli
Opinie polityczno - społeczne
Renaud Girard: Polska - czwarta siła w Europie
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz Groblewski: Igrzyska w Polsce – podrzucajmy własne marzenia wrogom, a nie dzieciom