Dlaczego porzucił pan Wolnościowców?
W lutym wygrałem prawybory Nowej Nadziei na pierwsze miejsce na liście Konfederacji w okręgu łódzkim. Po tych wyborach opuściłem Wolnościowców i wróciłem do Nowej Nadziei (d. KORWiN), by móc zabrać się za okołokampanijną pracę - zarówno w sztabie centralnym, jak i lokalnie, przygotowując swoją kampanię. Nie chciałem już siedzieć w tych kłótniach wewnątrz naszego środowiska. Ten spór się zakończył i dziś już go nie ma.
O co był ten spór?
Chodziło o różne sprawy polityczne, miejsca na listach itd. Nie ma sensu opisywać całej historii tego sporu, który toczył się zdecydowanie dłużej niż tydzień. Dzisiaj jest kampania wyborcza, dzisiaj jest walka o jak najlepszy wynik. Jestem ja na pierwszym miejscu, jest Dobromir Sośnierz, w ogóle wraca dużo osób, które poszły do Wolnościowców, takich lokalnych działaczy. Chcą walczyć o jak najlepszy wynik Konfederacji i na tym się trzeba skupić.
A nie szkoda było zostawiać np. Artura Dziambora, który stał się rozpoznawalnym politykiem?
Na pewno jest mi żal, że nie startuje w tych wyborach z list Konfederacji. Myślę, że nie tylko mi. Po prostu żal dobrych liderów, dobrych polityków, ale to była jego decyzja i jego droga.
Czytaj więcej
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" prezes partii Wolnościowcy poseł Artur Dziambor ujawnił, czy wystartuje w najbliższych wyborach do Sejmu i czy wróci do Konfederacji.
Ogłosił pan swoje „priorytety dla mieszkańców Łodzi”. Co jako poseł może pan zrobić dla miasta?
W Łodzi z całą pewnością najbardziej palącym problemem jest kwestia zmotoryzowanych kierowców, szeroko pojętego transportu, dróg, komunikacji. Każdy, kto mieszka w Łodzi wie, jak ciężko wygląda poruszanie się po niej. Brakuje polityków, którzy nie stoją po stronie antysamochodzizmu, tylko się mu sprzeciwiają.