W dniu wypadku poszkodowany wynajął od K. zajmującego się taką działalnością samochód zastępczy. Po dziesięciu dniach zawarł kolejną umowę, jednak za stawkę wyższą, niż proponowało mu towarzystwo ubezpieczeń, i udzielił K. pełnomocnictwa do reprezentowania go w postępowaniu likwidacyjnym, a następnie scedował na jego rzecz roszczenie do TU. Szczecińskie sądy rejonowy, a następnie okręgowy oddaliły w dużej części żądanie zapłaty 3500 zł, wskazując, że już pierwszego dnia po wypadku TU zaoferowało poszkodowanemu zorganizowanie pojazdu zastępczego z pokryciem jego kosztów, co było opisane w ofercie najmu wraz ceną netto za dobę najmu poszczególnych klas pojazdów.
Czytaj więcej
Towarzystwa zaniżają wypłaty z samochodowego OC.
Z wysłanego zaś tego samego dnia maila TU wynikało, że poszkodowany otrzymałby pojazd tej samej klasy co uszkodzony, bez limitu kilometrów i wymagań co do wieku kierowcy, z możliwością wyjazdu za granicę, z pomocą Assistance na terenie UE. Jedynie oczekiwano od poszkodowanego telefonu, ale nie zadzwonił.
O ile więc skorzystanie z usług innego wynajmującego pojazdy nie jest wykluczone, o tyle w zakresie przekraczającym wartość uznaną przez ubezpieczyciela powinno być uznane za niecelowe – to konkluzja wyroku SO.
Powód nie dał za wygraną i złożył skargę do Sądu Najwyższego. Jego pełnomocnik adwokat Patryk Smolarek zarzucił SO, że powód nie otrzymał pełnej oferty warunków, wzorów umów, regulaminów najmu pojazdów zastępczych, które były istotne dla porównania oferty TU z innymi i wykazania celowości wynajęcia auta od powoda, w konsekwencji wykazania, że nie naruszono obowiązku minimalizacji szkody i współpracy z ubezpieczycielem.