Dramatyczna sytuacja firm realizujących kontrakty kolejowe ma wreszcie szansę poprawy. Na wczorajszy wieczór w Ministerstwie Infrastruktury zaplanowane było spotkanie przedstawicieli branży kolejowej z kierownictwem resortu w sprawie pozyskania pieniędzy na nowe inwestycje i waloryzację kontraktów już realizowanych. Prawdopodobnie jeszcze przed końcem roku rząd przyjmie uchwałę dotyczącą nowego Krajowego Programu Kolejowego (KPK). Jego wartość miałaby sięgnąć 80 mld zł.
Gdy zamykaliśmy to wydanie gazety, efekty spotkania nie były jeszcze znane. Jak przed jego rozpoczęciem powiedział „Rzeczpospolitej” Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, kluczową dla branży kwestię waloryzacji umów miałoby rozwiązać przesunięcie całości lub części inwestycji, których w obecnej perspektywie nie udało się zrealizować, do nowego programu kolejowego. – Dzięki temu pojawią się finansowe „luzy” i mam nadzieję, że będziemy mówić o kwocie 2 mld zł, zgodnej z wyliczeniami zarządcy infrastruktury oraz rynku – wyjaśniał Furgalski.
Grozi fala zwolnień
Branża liczy także na zapewnienie finansowania nowych projektów, które już powinny się rozpocząć, a nie mogą przez brak środków. Awantury w koalicji rządowej wokół oczekiwanych przez Komisję Europejską zmian w wymiarze sprawiedliwości blokują 12 mld zł, jakie kolej dostałaby na inwestycje z Krajowego Planu Odbudowy. Nie uruchomiono także prefinansowania z Polskiego Funduszu Rozwoju, które – na czas rozwiązania konfliktu z KE – miało zastąpić KPO.
Mimo to szanse na pozyskanie pieniędzy w ostatnich dniach miały wzrosnąć, zwłaszcza po naładowanym emocjami posiedzeniu sejmowej Komisji Infrastruktury, jakie odbyło się tydzień temu. Obecni na nim przedstawiciele firm wykonawczych ostrzegali, że w pierwszym i drugim kwartale przyszłego roku branży grozi fala zwolnień i upadłości firm pozbawionych zleceń i dopływu gotówki. Chodzi nie tylko o firmy budowlane, ale także produkcyjne. Przykładowo obecnie zdolności firm produkujących rozjazdy kolejowe wykorzystywane są na poziomie 45 proc., w przypadku podkładów kolejowych sięgają zaledwie 23 proc. Tych ostatnich można wyprodukować rocznie 4,5 mln, jednak w tym roku sprzedano zaledwie 990 tys., a na przyszły rok zamówień na podkłady praktycznie nie ma.
Po raz pierwszy zarządzająca infrastrukturą spółka PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) ma w szufladach dokumentacje praktycznie gotowe do podpisania z wykonawcami, ale musi z tym czekać. – Jesteśmy przygotowani do realizacji inwestycji w ramach nowej perspektywy UE. Przetargi ogłaszane są sukcesywnie, tak by po zapewnieniu finansowania jak najszybciej przystąpić do realizacji inwestycji – mówi Mirosław Siemieniec, rzecznik PLK. Ale spółka nie może zawrzeć umowy bez środków.